Wybrany fragment pochodzi z książki „Metoda Silvy w Polsce. Prawdziwe historie absolwentów” – Wydawnictwo KOS (2013)

Gdy po raz pierwszy zetknęłam się z Metodą Silvy, wiedziałam, że to jest właśnie to, czego poszukiwałam. Od około 8 lat interesowałam się psychologią, a od 5 lat szczególnie psychologią medyczną i chorobami psychosomatycznymi. Od pierwszego roku moich studiów (w tej chwili jestem studentką czwartego roku medycyny) interesowałam się onkologią i uczęszczałam jako wolontariuszka na oddział chirurgii onkologicznej.

ChciaÅ‚abym bardziej szczegółowo opisać pewne moje doÅ›wiadczenia ze „ZwierciadÅ‚em UmysÅ‚u”. MyÅ›lÄ™, że jest to tak spektakularne, że mogÅ‚oby być reklamÄ… Metody Silvy.

Przed dwoma laty przez dwa tygodnie pracowaÅ‚am z technikÄ… „ZwierciadÅ‚a” nad spotkaniem odpowiedniego partnera życiowego. WymarzyÅ‚am sobie, aby byÅ‚ wysoki, bardzo inteligentny, z ogromnym poczuciem humoru i aby byÅ‚ onkologiem. BiorÄ…c pod uwagÄ™, że znaÅ‚am prawie wszystkich onkologów we WrocÅ‚awiu (wszystkich, którzy byli w staÅ‚ych zwiÄ…zkach), wiedziaÅ‚am, jak to bÄ™dzie trudne. OkazaÅ‚o siÄ™, że nie znaÅ‚am jeszcze jednego onkologa z WrocÅ‚awia, wÅ‚aÅ›nie takiego, jakiego sobie zaprogramowaÅ‚am... ZaczÄ™liÅ›my siÄ™ spotykać, planowaliÅ›my małżeÅ„stwo i ilość potomstwa. „Narzeczony” w moim „Zwierciadle UmysÅ‚u” otrzymaÅ‚ twarz mojego obecnego ukochanego i z nim widziaÅ‚am szczęśliwÄ… rodzinÄ™. Ale zawsze na koÅ„cu dodawaÅ‚am zdanie: „Niech to lub coÅ› lepszego stanie siÄ™ udziaÅ‚em moim i wszystkich z tym zwiÄ…zanych”. Pewnego dnia mój chÅ‚opak ulotniÅ‚ siÄ™ jak kamfora. Nie byÅ‚o kłótni, wyjaÅ›nieÅ„. ByÅ‚o czuÅ‚e – jak zwykle – pożegnanie z zapowiedziÄ… rychÅ‚ego spotkania. Dziwne, ale już wtedy wiedziaÅ‚am, chociaż nic na to nie wskazywaÅ‚o, że to absolutny koniec. Duma nie pozwoliÅ‚a mi zabiegać o ratowanie tego zwiÄ…zku. Później okazaÅ‚o siÄ™ (donieÅ›li „życzliwi”), że nie spodobaÅ‚am siÄ™ przyszÅ‚ej teÅ›ciowej...

PopÅ‚akaÅ‚am miesiÄ…c, zarzuciÅ‚am technikÄ™ „ZwierciadÅ‚a UmysÅ‚u”. Po dwóch miesiÄ…cach przez tydzieÅ„ znów wyobrażaÅ‚am sobie kandydata na męża. ByÅ‚a to jednak próba sprawdzenia, a raczej potwierdzenia, że „to nie dziaÅ‚a!”. Moje wyobrażenia byÅ‚y wiÄ™c bardzo wygórowane: musi być przystojny i wysoki, musi być bardzo bogaty, musi być inteligentny i zajmować wysokie stanowisko, muszÄ™ być jego pierwszÄ… i najwiÄ™kszÄ… miÅ‚oÅ›ciÄ… (ma kochać mnie do szaleÅ„stwa) i wreszcie... musi być sierotÄ… i mieć tylko babkÄ™. Aha, jeszcze musi umieć gotować i lubić sprzÄ…tać. I oczywiÅ›cie nie może mieć żadnych naÅ‚ogów. MiaÅ‚am wymagania również co do wieku – 30 lat. Każdy „normalny” czÅ‚owiek uznaÅ‚by mnie za wariatkÄ™ i stwierdziÅ‚: „Dziewczyno, ideaÅ‚ nie istnieje!!!”.

A jednak istnieje i... od sierpnia jest moim mężem. PoznaÅ‚am go po tygodniu wizualizacji. Posiada wszystkie wyżej wymienione cechy. Jest Niemcem. Nawet moja 75-letnia babcia przyznaje, że takiej miÅ‚oÅ›ci, jakÄ… on mnie darzy, nie spotkaÅ‚a nawet w romansach. W prezencie Å›lubnym od męża dostaÅ‚am samochód, w czerwcu przeprowadzamy siÄ™ do wÅ‚asnego domu z basenem. SpotkaÅ‚o mnie coÅ› 1000 razy lepszego!!!! Czasami mnie samej trudno uwierzyć, że to, co przeżywam, jest rzeczywistoÅ›ciÄ…, a nie moim wyobrażeniem w „Zwierciadle UmysÅ‚u”.

Lidia, Wrocław


Najczęściej zadawane pytania



Podobne artykuły:


Wersja do druku