Kłamstewka i kłamstwa, Monika Orłowska
Spis treści
Autor
Przed czujnym okiem doktor Alicji nie skryją się żadna przyjaźń, zdrada, drobna radość ani duży kłopot!
Na krakowskiej sadybie szeregówek i bliźniaków doklejonej do starej uliczki życie toczy się jak wszędzie. Z jednym wyjątkiem. „Tu” jest wnikliwie obserwowane przez panią Alicję, dla której sprawy sąsiadów są znacznie bardziej interesujące niż własne.

Bartek i Lena – młode małżeństwo – nie mogą spać w jednym łóżku, bo nie zgadza się na to ojciec dziewczyny. Wykształcona, niezależna Sylwia z dnia na dzień porzuca narzeczonego dla Zbyszka, postrzeganego jako osoba z marginesu. Policjantka Elwira wprowadza się do swojej babci, katoliczki, wraz z partnerem. Lidka zmaga się z lękiem przed porzuceniem swojego adoptowanego synka.
Ciepła i zabawna historia – jakby żywcem wyrwana z naszej rzeczywistości – w której odnajdziemy znajome twarze, miejsca i odwieczne waśnie.
Fragment
Nazywam się... Nie, jeszcze nie ujawnię swojego nazwiska. Wyczytacie je na plakatach wyborczych, gdy będę kandydować do Rady Dzielnicy. A że będę kandydować – to już przesądzone. Ktoś musi w końcu zrobić porządek z całym tym bałaganem.
No więc jestem – tyle chyba mogę zdradzić – kobietą czterdziestoletnią i pracuję w służbie zdrowia. W starym dowodzie osobistym, w rubryce „stan cywilny”, wpisano mi: wolny, o co zresztą musiałam wykłócać się z panią w okienku trzydzieści lat temu.
– Kto to widział, żeby młoda dziewczyna miała w papierach „wolny”? Tak piszą rozwódki. To co, zmieniamy na „panna”, prawda? – stwierdziła.
–Jestem dorosła i w pełni odpowiedzialna za swoje decyzje – odparowałam. – Nie życzę sobie oglądać w dowodzie tego słowa. Ma być „wolny” i już.
Nie uznałam za stosowne wyjaśniać, że nie planuję zmian w tej sferze i za kilkadziesiąt lat „panna” w zielonej książeczce będzie prowokować, żeby dopisać jej z przodu „stara”. Nie przewidziałam też, że sporna rubryka zniknie z nowoczesnych plastikowych kart, a nieszczęsny stan cywilny zostanie – podobno – zaszyfrowany w ciągu liczb na rewersie, nie do odczytania dla laika.
Dobrze, sama się zdradziłam, przecież umiecie zliczyć do pięćdziesięciu. Tak, mam czterdzieści osiem lat... i co z tego? Po angielsku wciąż mogę mówić „I’m in my forties”, co przekładam sobie właśnie na „Jestem czterdziestolatką”. A język znam doskonale. W zeszłym roku z marszu, bez żadnych kursów przygotowawczych, zdałam CAE.
Skoro już odkryliście mój prawdziwy wiek, równie dobrze możecie się dowiedzieć, że jestem lekarzem. Pracuję z dziećmi, a dodatkowo biorę dyżury w hospicjum domowym.
Mieszkam w Krakowie, a właściwie na jego obrzeżach, w tak zwanym segmencie. Nie, nie podam nazwy ulicy ani nawet, w której części miasta się znaj¬duje. Odłóżcie mapę. Mogę tylko nadmienić, że osiedle szeregówek i bliźniaków doklejono do pradawnej podmiejskiej uliczki. I to stało się zarzewiem konfliktów, o których chcę opowiedzieć. Trzecie pokolenie mieszkających tu niegdyś drobnych rolników sprzedało grunt deweloperowi lub bezpośrednio indywidualnym inwestorom, a teraz drze koty z napływowymi mieszkańcami. Zbieram historię sporów, wysłuchuję pretensji obu stron i w odpowiednim czasie spróbuję w Radzie Dzielnicy przeforsować salomonowe rozwiązanie. Taką właśnie mam misję.
Wersja do druku

Bartek i Lena – młode małżeństwo – nie mogą spać w jednym łóżku, bo nie zgadza się na to ojciec dziewczyny. Wykształcona, niezależna Sylwia z dnia na dzień porzuca narzeczonego dla Zbyszka, postrzeganego jako osoba z marginesu. Policjantka Elwira wprowadza się do swojej babci, katoliczki, wraz z partnerem. Lidka zmaga się z lękiem przed porzuceniem swojego adoptowanego synka.
Ciepła i zabawna historia – jakby żywcem wyrwana z naszej rzeczywistości – w której odnajdziemy znajome twarze, miejsca i odwieczne waśnie.
Fragment
Nazywam się... Nie, jeszcze nie ujawnię swojego nazwiska. Wyczytacie je na plakatach wyborczych, gdy będę kandydować do Rady Dzielnicy. A że będę kandydować – to już przesądzone. Ktoś musi w końcu zrobić porządek z całym tym bałaganem.
No więc jestem – tyle chyba mogę zdradzić – kobietą czterdziestoletnią i pracuję w służbie zdrowia. W starym dowodzie osobistym, w rubryce „stan cywilny”, wpisano mi: wolny, o co zresztą musiałam wykłócać się z panią w okienku trzydzieści lat temu.
– Kto to widział, żeby młoda dziewczyna miała w papierach „wolny”? Tak piszą rozwódki. To co, zmieniamy na „panna”, prawda? – stwierdziła.
–Jestem dorosła i w pełni odpowiedzialna za swoje decyzje – odparowałam. – Nie życzę sobie oglądać w dowodzie tego słowa. Ma być „wolny” i już.
Nie uznałam za stosowne wyjaśniać, że nie planuję zmian w tej sferze i za kilkadziesiąt lat „panna” w zielonej książeczce będzie prowokować, żeby dopisać jej z przodu „stara”. Nie przewidziałam też, że sporna rubryka zniknie z nowoczesnych plastikowych kart, a nieszczęsny stan cywilny zostanie – podobno – zaszyfrowany w ciągu liczb na rewersie, nie do odczytania dla laika.
Dobrze, sama się zdradziłam, przecież umiecie zliczyć do pięćdziesięciu. Tak, mam czterdzieści osiem lat... i co z tego? Po angielsku wciąż mogę mówić „I’m in my forties”, co przekładam sobie właśnie na „Jestem czterdziestolatką”. A język znam doskonale. W zeszłym roku z marszu, bez żadnych kursów przygotowawczych, zdałam CAE.
Skoro już odkryliście mój prawdziwy wiek, równie dobrze możecie się dowiedzieć, że jestem lekarzem. Pracuję z dziećmi, a dodatkowo biorę dyżury w hospicjum domowym.
Mieszkam w Krakowie, a właściwie na jego obrzeżach, w tak zwanym segmencie. Nie, nie podam nazwy ulicy ani nawet, w której części miasta się znaj¬duje. Odłóżcie mapę. Mogę tylko nadmienić, że osiedle szeregówek i bliźniaków doklejono do pradawnej podmiejskiej uliczki. I to stało się zarzewiem konfliktów, o których chcę opowiedzieć. Trzecie pokolenie mieszkających tu niegdyś drobnych rolników sprzedało grunt deweloperowi lub bezpośrednio indywidualnym inwestorom, a teraz drze koty z napływowymi mieszkańcami. Zbieram historię sporów, wysłuchuję pretensji obu stron i w odpowiednim czasie spróbuję w Radzie Dzielnicy przeforsować salomonowe rozwiązanie. Taką właśnie mam misję.
Najczęściej zadawane pytania
Podobne artykuły:
Wersja do druku
Szukaj
Dlaczego warto kupić buty jesienne przed sezonem?
W każdej kobiecej garderobie powinno znaleźć się kilka par butów. Najlepiej różnego rodzaju, aby dopasować je do okazji, a także pogody. W
Chcesz prowadzić sklep z butami? Znajdź dobrą hurtownię!
Sprzedaż online z roku na rok zyskuje na popularności. Nic więc dziwnego, że coraz więcej osób decyduje się na sklep internetowy. Chcesz prowadzić
Biuro podróży Kraków - wycieczka na wyspy Tahiti, Galapagos
Biuro podróży to firma, która pomaga ludziom planować wakacje. Jest ważną częścią branży turystycznej, ponieważ pomaga ludziom odkrywać
Czym są śniegowce? Do czego ich użyć?
Różnego typu obuwia, jakie zostało zaprojektowane kiedykolwiek, jedynie po to, aby było życie łatwiejsze jest bardzo wiele. Jednym z takich but&oacu
Wybierz odpowiedni strój kąpielowy na plażę i na basen - czyli wakacyjny must have
Kostium kąpielowy to absolutny must have na wakacjach i to niezależnie od tego, gdzie się wybieramy, czy tego jaką mamy sylwetkę. Upały potrafią mocno do