Gdy niemiecki ornitolog Georg Stransky, który przed laty wykładał w Atenach, zostaje porwany w tajemniczych okolicznościach, komisarz Lilli Steinbeck wyjeżdża do Grecji, by tam przeprowadzić śledztwo. Na miejscu angażuje się w bardzo niebezpieczną grę, w której ludzie są pionkami, a stawką jest życie.

Będzie musiała bronić się przed mordercą w stroju Batmana, pozna detektywa Kallimachosa, którego nie imają się kule, i odkryje kolonię rzekomo wymarłych ptaków dodo. Ironia, sensacja i pyszna zabawa, a niepoślednią rolę w tym wszystkim odegra subtelny nos pani komisarz.

Heinrich Steinfest (ur. 1961) - austriacki pisarz, urodziÅ‚ siÄ™ w Australii; kiedy miaÅ‚ dwa lata, wraz z rodzicami przeniósÅ‚ siÄ™ do Wiednia. Obecnie mieszka z synem w Stuttgarcie. ZadebiutowaÅ‚ w 1996 roku kryminaÅ‚em Das Ein-Mann-Komplott. Jego powieÅ›ci byÅ‚y wielokrotnie nagradzane w Austrii i Niemczech, w 2004 roku za Ein dickes Fell autor otrzymaÅ‚ Deutscher Krimi Preis. Twórczość Steinfesta, bardzo popularnÄ… w Niemczech i Austrii, charakteryzuje swobodne Å‚Ä…czenie elementów kryminaÅ‚u i powieÅ›ci science fiction z wÄ…tkami surrealistycznymi. W swoich powieÅ›ciach autor zabawnie gra stereotypami narodowymi i odniesieniami do rozmaitych kultur, a także eksperymentuje z konwencjÄ… literackÄ…. Ironia, peÅ‚en paradoksów humor oraz zrÄ™cznie skonstruowana fabuÅ‚a to cechy charakterystyczne "Subtelnego nosa Lilli Steinbeck", za który autor otrzymaÅ‚ w 2008 roku Deutscher
Krimi Preis.

 Fragment:

Wkrótce przez sen wymamrotała:
- Ja nie umarłam.
Po chwili, która jednak równie dobrze mogła trwać połowę nocy, coś ją wyrwało ze snu. Nie od razu skojarzyła, gdzie jest ani co się dzieje. Jakiś ciężar ją przytłaczał tak, że ledwie oddychała. Otaczającą Steinbeck zieleń zmierzchu przedzielała aż po sufit plama czerni, która przygniatała jej piersi. Pomału ustąpiło wrażenie, że to wiele ton, ale pozostało osiemdziesiąt, dziewięćdziesiąt kilo. Facet, który spoczywał na Lilli, siedzeniem unieruchamiając jej tułów, a kolanami ręce, miał na sobie ubranie z czarnej skóry i maskę Batmana.
ChciaÅ‚a powiedzieć „Ale dowcip", jednak nie mogÅ‚a wykrztusić sÅ‚owa. Szczęście, że siÄ™ na razie nie udusiÅ‚a. Potwór zaczÄ…Å‚ coÅ› mówić po grecku. Nie rozumiaÅ‚a. Ale sam ton brzmiaÅ‚ jak zapowiedź, że on, jeszcze zanim zaciÅ›nie rÄ™ce na jej gardle, ostro jÄ… zerżnie.
Ojej, ależ nie znosiła tych facetów, nawet kiedy akurat na niej nie siedzieli. Tych, co noszą maski i mylą własnego kutasa z bronią palną lub żądłem. Nigdy nie mogła zrozumieć, skąd fascynacja takimi monstrami ani dlaczego niektórzy lekarze nawet wykazują zrozumienie dla ich zachowań. Albo co najmniej widzą w tym jakieś tło psychiczne, biograficznego pasożyta.
Bzdura! Dla Steinbeck takie tÅ‚o nie istniaÅ‚o. Å»e tacy zwyrodnialcy byli kiedyÅ› ofiarami, a teraz powtarzali doznane akty sadyzmu - to uważaÅ‚a za wierutne kÅ‚amstwo, samospeÅ‚niajÄ…cÄ… siÄ™ przepowiedniÄ™ psychiatrów, których ambicjÄ… jest wymyÅ›lać Å›wiat na nowo. Zwyrodnialcy opowiadajÄ… coÅ›, co psychiatrzy chcÄ… usÅ‚yszeć. Zwyrodnialcy to wytrawni aktorzy. 


Najczęściej zadawane pytania



Podobne artykuły:


Wersja do druku