Kosmetyki Revlonu wzbudzajÄ… skrajne emocje. Można je uwielbiać lub nie znosić. Sympatycy chwalÄ… ich gÅ‚Ä™bokie i zdecydowane kolory, a przeciwnicy krytykujÄ… za sztuczność barw. Ja lubiÄ™ Revlon – a na pewno w wydaniu najnowszych kredek do ust „Revlon Just Bitten Kissable Balm Stain”.
    Szminko-balsam w kredce nie jest nowym pomysÅ‚em – podobne wydania ma Sephora, Clinique czy Jelly Pong Pong – ale bardzo udanie wydanym. Kosmetyk jest Å‚atwy w użyciu, wydajny (myÅ›lÄ™, że wystarczy na lata) i trwaÅ‚y. Utrzymuje siÄ™ na ustach przez caÅ‚y dzieÅ„. Forma „kredki” sprawia, że aplikacja barwnika jest Å‚atwa. Wysuwany wkÅ‚ad „ratuje” od temperowania (kto to lubi?). Cena (50 zÅ‚) jest również absolutnie adekwatna – opÅ‚aca siÄ™.
    Kolory, o których pisaÅ‚am na poczÄ…tku, sÄ… zachwycajÄ…ce – moim zdaniem bardzo „retro”. NawiÄ…zujÄ… do lat 60. XX wieku. Mój ulubiony to „cherish” – lukrowy róż. Kiedy siÄ™ nim malujÄ™, mam ochotÄ™ wejść do cadillaca i jechać z rozwianymi wÅ‚osami w stronÄ™ zachodu sÅ‚oÅ„ca...
    Bardzo mi siÄ™ podoba to, że firma Revlon postanowiÅ‚a nie ograniczyć siÄ™ do  stworzenia kosmetyku odpowiadajÄ…cego aktualnym trendom w makijażu, ale pokusiÅ‚a siÄ™ o ponadczasowość. To bardzo dobra tendencja.
    Polecam.
PS.: Może polecicie jakieś inne, ciekawe kosmetyki tej firmy?

Najczęściej zadawane pytania



Podobne artykuły:


Wersja do druku