W ostatnim czasie praktycznie w każdej babskiej gazecie, czy poradniku nie znajdziemy o wiele więcej informacji, niż rady w stylu: „Co kupić ukochanemu na Dzień Zakochanych”, „Jak romantycznie spędzić ten dzień”, „Co najlepiej przygotować na walentynkową kolację”.
Nie wiem czy wiele z nas zdaje sobie sprawę, że Walentynki wcale nią są naszym rodzimym świętem. Do Polski przywędrował ten specyficzny zwyczaj z kultury francuskiej i krajów anglosaskich w latach 90-tych XX wieku. Bardzo szybko został doceniony w Polsce i przybrał – ku mojemu niezadowoleniu – komercyjny i dość przesadzony charakter.

Dopiero co minęły święta Bożego Narodzenia, na które większość Polaków wyczekuje z utęsknieniem. Święta te są mocno zakorzenione w kulturze chrześcijańskiej i  przede wszystkim związane z naszą polską tradycją. Za jakieś dwa miesiące będziemy obchodzili Wielkanoc, czyli święto Zmartwychwstania Pańskiego, o jeszcze większej wadze religijnej. Przypominam, że Wielkanoc jest także od wielu wieków zakorzeniona w naszej kulturze i tradycji naszych babć i dziadków.

14 lutego mamy obchodzić Walentynki… Już sama nazwa wskazuje, że nie może to być „święto” za bardzo poważne, a jednak tak szybko zyskało sobie naszą przychylność. Gazety kobiece rozpisują się na temat tego „magicznego dnia”, programy telewizyjne, szczególnie te kobiece, także poświęcają swoją uwagę temu wydarzeniu. Szyby sklepowe, wystroje knajp, pubów, czy restauracji są  specjalnie przyozdobione z tej okazji, w czerwone serduszka, motylki, piórka i inne śmieszne gadżety. Skoro większość nas z taką łatwością uległo zwyczajowi „świętowania” Walentynek to trudno nam zachować respekt i odciąć się od czegoś, co jest nam w tak nachalny sposób perswadowane i otacza nas z każdej strony, gdzie tylko się ruszymy.

Nie chodzi o to, by nie „świętować” Dnia Zakochanych, bo skoro już taki jest, to oczywiście możemy o nim pamiętać i postarać się spędzić ten dzień z ukochanym, czy zrobić mu jakąś miłą niespodziankę. Irytujący jest jednak fakt, że kultura masowa wraz z mediami robią wokół niego tak wielki i zupełnie niepotrzebny szum. Przecież miłość nie potrzebuje przepychu, dekoracji, czy nadmiernej fety. Jak dla mnie miłość jest swego rodzaju intymnością, uczuciem tylko między dwojgiem ludzi, którzy nie potrzebują specjalnego dnia, by móc ją sobie okazać. Jeśli kogoś kochasz, jesteś w związku to zapewne zależy Ci na „drugiej połówce”, każdego dnia starasz się znaleźć dla niej czas i poświęcasz jej swoją uwagę.

Dochodzę do wniosku, że powinniśmy nauczyć się troszkę asertywności jako naród i nie podłapywać wszystkiego, co przychodzi do nas z zachodu. Walentynki, o których aktualnie mowa to tylko jeden ze zwyczajów, który do nas stamtąd przywędrował.
Cieszmy się sobą nawzajem i nie ulegajmy presji społeczeństwa. Wcale nie musimy się obdarowywać drogimi podarkami, czy wychodzić na specjalną kolację „walentynkową”, by spędzić czas w tłumie innych zakochanych par… Proponuję zostać w domu, kupić dobre wino i nacieszyć się swoją obecnością przy blasku świec i dobrej muzyce :)


Najczęściej zadawane pytania



Podobne artykuły:


Wersja do druku