"Irena" to powieść autorstwa matki i córki, czyli Małgorzaty Kalicińskiej oraz Basi Grabowskiej (wyd. WAB). Opowiada ona o losach trzech kobiet – Doroty, Jagusi oraz tytułowej Ireny. Wszystkie te trzy kobiety się kochają, jednak Dorota (matka) oraz Jaga (córka) nie umieją ze sobą rozmawiać.

Ich wspólnym mianownikiem, powiernikiem i mediatorem jest ciotka Irena – zażywna staruszka; była pielęgniarka, nowoczesna kobieta legitymująca się nieprzeciętnym poczuciem humoru, ogromnym dystansem do świata i przedwojennym poczuciem elegancji.
Myślę, że konflikt na linii matka – córka będzie zawsze aktualny, ponieważ nie jest łatwo być zarówno czyjąś matką jak i córką. Im więcej będzie zatem  w literaturze kolejnych punktów widzenia, historii i refleksji związanych z tą relacją tym lepiej. Warto również, by publikacje na ten temat nie zawierały jedynie opisów zła i beznadziejności tego świata (jak w „Lamencie” Krzysztofa Bizia, gdzie cała sztuka zmusza do łez, a zakończenie do rozpaczy), lecz przedstawiały problem ORAZ  jego rozwiązanie. Tutaj przyczyną braku porozumienia jest tajemnica Doroty. Ten sekret (choć głęboko ukryty i „zapomniany” zgodnie przez całą rodzinę) krzywdzi boleśnie Jagę. Irena próbuje godzić zwaśnione kobiety… Nie napiszę, jak się skończy ta historia, ale zaznaczę, że ostatnie strony będą zaskakujące!
Powieść tę bardzo przyjemnie „się czyta” – nie ma w niej przesadnie ozdobnych opisów czy egzaltowanych dialogów. Rzecz jest bardzo realistyczna. W warstwie językowej mnie konkretnie nie podoba się kilka neologizmów  (np. „kojfnę”). To jednak tylko moje odczucie. Poza tym „Irenę” mogę już tylko chwalić. Zresztą muszę również przyznać, że fabuła „wciągnęła mnie” tak bardzo, że czytałam ją w każdej wolnej chwili i bardzo żałowałam, że skończyłam ja tak szybko.

„Irena” to przystępna powieść o nieprzystępnym temacie. Myślę, że warto, by przeczytała ją każda kobieta, która ma matkę lub też jest sama matką, ponieważ z pewnością znajdzie w niej jakąś wskazówkę dla siebie – mimo, że „Irena” nie jest to uniwersalna opowieść, lecz bardzo charakterystyczna, wręcz niespotykana historia. Ważne, że zawiera w sobie kluczowy komunikat: „Spróbujmy i chciejmy zrozumieć innych”.
Ja jednak jestem pod ogromnym wrażeniem tej książki również z zupełnie innego powodu. Jaga wypowiada się głosem młodego pokolenia, pod którym i ja się podpisuję – ona mówi o nieposzanowaniu wartości, niezrozumieniu tradycji i ignorowaniu wszelkich zasad przez współczesnych młodych ludzi. Autorki uchwyciły w tej postaci bardzo ważny historycznoliteracki kontekst – bunt części pokolenia 89’. Gratuluję wyczucia nastrojów. To cenna cecha u pisarzy.
Serdecznie i szczerze polecam tę książkę. Najlepiej przeczytać i dać Mamie lub Córce…


Najczęściej zadawane pytania



Podobne artykuły:


Wersja do druku