Speed dating to niezwykły fenomen, który z miejskiej ciekawostki przeistoczył się w prawdziwą miłosną rewolucję. ,,Szybkie randki" w kwestii popularności i zasięgu bez wahania można porównać do randek w ciemno z lat 90. Na czym polega speed dating i dlaczego jest tak atrakcyjny dla zabieganych, wiecznie zapracowanych singli?

Metodę odbywania spotkań nazwaną speed dating wymyślił w 1998 roku rabin Yaacov Deyo w Los Angeles - stolicy nowoczesnego, postępowego życia. Decydującą rolę podczas szybkich randek odgrywa pierwsze wrażenie, a ich zwolennicy zachwalają ponadto dużą oszczędność czasu jaka z tego wynika. To bardzo ważne w czasach wiecznego deficytu wolnego czasu. Każda sesja dzieli się na 5-8 minutowe rozmowy, w trakcie których uczestnicy (zazwyczaj kilkanaście lub kilkadziesiąt osób obojga płci) nawiązują ze sobą kontakt. Po krótkim przedstawieniu się i błyskawicznej rozmowie, następuje odnotowanie imienia osoby z którą pragnęłoby się kontynuować znajomość. Jeżeli osoba ta odwzajemniła zainteresowanie i podobnie jak my, zanotowała nasze imię - voilà, cel osiągnięty!

Duże miasta szczególnie upodobały sobie speed dating - nie bez przyczyny. Wyjątkowo szybkie tempo życia nie sprzyja zbyt wielu okazjom do przystania choćby na drobną chwilę, by odpocząć od wiecznego pędu ku karierze. Szczególnie dowodzi to prędkość z jaką imprezy szybkich randek mnożą się w takich miastach, jak Kraków, Katowice czy Wrocław. Z roku na rok można zaobserwować coraz więcej wpisów na facebookowych grupach, zapraszających do wzięcia udziału w spotkaniach.

Główną ideą stojącą za powstaniem tego typu imprez było według rabina Yaacova Deyo ochrona wiernych przed zgubnymi skutkami nocnego życia w wielkich, niebezpiecznych metropoliach - takich jak Los Angeles. Sesje błyskawicznie przyjęły się nie tylko wśród religijnych osób. Niedługo później przeniosły się do mniejszych miast, by potem zawędrować do Europy, oraz wreszcie do Polski. Ich rozwój trwa dalej, co tylko dowodzi jak bardzo były potrzebne.


Najczęściej zadawane pytania



Podobne artykuły:


Wersja do druku