Człowiek zcyfryzowany
Spis treści
Autor Anna Ewelina Wilczyńska
Odkąd mieszkam w nowym miejscu, nie zaprosiłam jeszcze do siebie mojej bardzo dobrej koleżanki, Anety. W związku z tym umówiłam się z nią na czwartkowy wieczór.

Przygotowałam się koncertowo – zrobiłam na raklecie (od fr. „raclette” – ja jestem zwolenniczką spolszczania wyrazów) mięsko oraz ziemniaczki z serem, przygotowałam galaretki z truskawkami na deser, napoje, słodycze i byłam nastawiona na świetny babski wieczór.
Czekałam na Anetę najpierw spokojnie przez pół godziny (nigdy tu nie była – może się zgubiła?), a później odchodząc od zmysłów (wizje leżących w krzakach zwłok, obozu pracy pod Londynem i szaleńca-zbrodniarza, przetrzymującego ofiary w piwnicy w lesie pod Łomiankami).
Zanim opowiem, jak historia się skończyła, muszę krótko nakreślić obraz mojej koleżanki. Otóż Aneta miała swego czasu „hopla” na punkcie wszelkich nowinek technicznych. Czytała magazyny o tabletach, laptopach itp.. Kupiła sobie też najnowszy (i nie najtańszy) model telefonu HTC – z funkcją wifi i mnóstwem skomplikowanych aplikacji, z których korzystała wszędzie. Przez ów telefon sprawdzała pocztę, płaciła rachunki, czytała gazety.
Telefon w momencie zakupu był szczytem techniki i nikt nie podejrzewał, że w sumie w ciągu roku zdąży się popsuć cztery razy (serwisowanie zawsze trwało przynajmniej miesiąc). W ostatni czwartek też się zepsuł. Kiedy ja czekałam na Anetę w nerwach (obdzwoniłam znajomych, jej rodziców itp.), ona błądziła po moim nowym osiedlu i szukała właściwego mieszkania. „Pamiętałam numer bloku, ale nie mieszkania. Twojego numeru telefonu też nie pamiętałam. Wszystko miałam zapisane w telefonie.” – powiedziała mi później. „Teraz już wszystkie numery przepiszę do zwykłego, analogowego notesu” – obiecała.
Jeszcze 10 lat temu, kiedy nie każdy miał telefon komórkowy, notes elektroniczny, komputer, ludzie starali się zapamiętać (lub zapisać w notesie lub na kartce) ważne informacje. Jeśli umówiłeś się z kimś na Polu Mokotowskim o godzinie 19.30, nie mogłeś odwołać spotkania o 19.25 za pomocą SMS-a. Ważne telefony były zapisane w głowie. Ważne prace pisano ręcznie – na papierze, który się nie zawieszał i nie kasował dokumentu. Nie było łatwo kogokolwiek poznać bez wychodzenia z domu (teraz wystarczy facebook).
Dziś jesteśmy zcyfryzowani absolutnie – gdyby Internet zniknął, a elektroniczne urządzenia przestałyby działać, większość z nas nie umiałaby się odnaleźć na powrót w analogowym świecie. To błąd, bo chociaż cyfrowy świat jest szybki, to jednocześnie łatwo się psuje i kiedyś pewno zniknie.
Wersja do druku

Przygotowałam się koncertowo – zrobiłam na raklecie (od fr. „raclette” – ja jestem zwolenniczką spolszczania wyrazów) mięsko oraz ziemniaczki z serem, przygotowałam galaretki z truskawkami na deser, napoje, słodycze i byłam nastawiona na świetny babski wieczór.
Czekałam na Anetę najpierw spokojnie przez pół godziny (nigdy tu nie była – może się zgubiła?), a później odchodząc od zmysłów (wizje leżących w krzakach zwłok, obozu pracy pod Londynem i szaleńca-zbrodniarza, przetrzymującego ofiary w piwnicy w lesie pod Łomiankami).
Zanim opowiem, jak historia się skończyła, muszę krótko nakreślić obraz mojej koleżanki. Otóż Aneta miała swego czasu „hopla” na punkcie wszelkich nowinek technicznych. Czytała magazyny o tabletach, laptopach itp.. Kupiła sobie też najnowszy (i nie najtańszy) model telefonu HTC – z funkcją wifi i mnóstwem skomplikowanych aplikacji, z których korzystała wszędzie. Przez ów telefon sprawdzała pocztę, płaciła rachunki, czytała gazety.
Telefon w momencie zakupu był szczytem techniki i nikt nie podejrzewał, że w sumie w ciągu roku zdąży się popsuć cztery razy (serwisowanie zawsze trwało przynajmniej miesiąc). W ostatni czwartek też się zepsuł. Kiedy ja czekałam na Anetę w nerwach (obdzwoniłam znajomych, jej rodziców itp.), ona błądziła po moim nowym osiedlu i szukała właściwego mieszkania. „Pamiętałam numer bloku, ale nie mieszkania. Twojego numeru telefonu też nie pamiętałam. Wszystko miałam zapisane w telefonie.” – powiedziała mi później. „Teraz już wszystkie numery przepiszę do zwykłego, analogowego notesu” – obiecała.
Jeszcze 10 lat temu, kiedy nie każdy miał telefon komórkowy, notes elektroniczny, komputer, ludzie starali się zapamiętać (lub zapisać w notesie lub na kartce) ważne informacje. Jeśli umówiłeś się z kimś na Polu Mokotowskim o godzinie 19.30, nie mogłeś odwołać spotkania o 19.25 za pomocą SMS-a. Ważne telefony były zapisane w głowie. Ważne prace pisano ręcznie – na papierze, który się nie zawieszał i nie kasował dokumentu. Nie było łatwo kogokolwiek poznać bez wychodzenia z domu (teraz wystarczy facebook).
Dziś jesteśmy zcyfryzowani absolutnie – gdyby Internet zniknął, a elektroniczne urządzenia przestałyby działać, większość z nas nie umiałaby się odnaleźć na powrót w analogowym świecie. To błąd, bo chociaż cyfrowy świat jest szybki, to jednocześnie łatwo się psuje i kiedyś pewno zniknie.
Najczęściej zadawane pytania
Podobne artykuły:
Wersja do druku
Szukaj
Co jeść, a czego nie jeść przy zespole jelita drażliwego?
Zespół jelita drażliwego to przewlekłe schorzenie układu pokarmowego, które wpływa na jakość życia u wielu osób. Objawy, takie jak
Liposukcja z perspektywy czasu. Przegląd długoterminowych efektów zabiegu
Wiadomo, że liposukcja potrafi błyskawicznie odmienić sylwetkę. Efekty są widoczne niemal od razu. Jednak czy to rozwiązanie na lata? Sprawdzamy, jak zmie
Poduszka pod łokieć – mały detal, wielki komfort w pracy stylistki paznokci
Praca stylistki paznokci to nie tylko kreatywność i precyzja, ale także długie godziny spędzone przy biurku. Każda profesjonalistka wie, jak ważne
Po co nam kwasy omega-3? – Korzyści zdrowotne i rola w diecie
Kwasy omega-3 to niezbędne tłuszcze, które pełnią kluczową rolę w utrzymaniu zdrowia. Choć organizm ludzki nie jest w stanie ich samodzielnie wytw
Wiosenna pielęgnacja z „efektem wow”
Kwiecień i maj to czas, kiedy chcemy wyglądać fenomenalnie. Nadchodzące Święta, plenerowe spotkania z przyjaciółmi i wspólne wyjazdy motywu