Po blisko dziesięcioletniej przerwie, na rynek mody powraca jedna z najbardziej charakterystycznych i oryginalnych polskich projektantek. Jej kariera zakończyła się równie niespodziewanie, co rozpoczęła. Z tą tylko różnicą, że jej początek był dziełem przypadku, koniec zaś, dobrze przemyślaną decyzją.
Joanna Klimas swoje odejście ze świata mody tłumaczyła we właściwy dla siebie, nieco tajemniczy sposób: “Zrobiłam to, aby Klimas mogła pozostać Klimas”. Swoją decyzją wprowadziła w konsternację nie tylko środowisko, ale również, a może przede wszystkim, jej wierne klientki.

Pionierska wówczas, gdy rozpoczynała swą przygodę z modą, dziś mieszcząca się w kanonie nowoczesnej miejskiej estetyki, powraca. Na warszawskim Muranowie, u zbiegu ulic Zamenhofa i Nowolipki, otwiera niezwykłą przestrzeń, gdzie można przymierzyć i zamówić sukienkę „na miarę”. Ubrania szlachetne w swej prostocie, wyraziste, świeże.

Joanny Klimas tak naprawdę projektantką być nie planowała. Studiowała psychologię, a potem z powodzeniem pracowała jako terapeutka. Należała wówczas do grupy pierwszych „wyznawców” koncepcji humanistycznej. Przygodę z modą rozpoczęła przypadkiem, choć z drugiej strony, jak sama przyznaje, w jej życiu wątek mody się przewijał - do jej rodziny należała bowiem niewielka firma konfekcyjna. Pewnego lata Joanna postanowiła wspomóc trochę podupadający zakład.
Zaczęła projektować z myślą o kobietach takich jak ona: niezależnych, mądrych, świadomych. Ale jej projekty pokochały przede wszystkim te, które dopiero odnajdywały w sobie siłę. Ubrania z metką Klimas dawały im odwagę do zmiany. Klimas zawsze wierzyła, że „istnieje taka wersja kobiecości, która jest zmysłowa, pociągająca i tajemnicza zarazem”. Seksapil według niej nie musi się wiązać z rezygnacją z wewnętrznej siły i estetycznego wyboru. Ten wysmakowany minimalizm to wybór w swoim duchu zdecydowanie modernistyczny.

Zgodnie z ideałem modernistycznych architektów Klimas tworzy proste formy, które pozostają czytelne, a nie ukryte pod warstwą ornamentu i dekoracji. Robi sztukę użytkową, z naciskiem na to drugie słowo. Forma tutaj odpowiada funkcji. W jednym z wywiadów powiedziała: „Jestem przekonana, że to, jak się ubieramy, jak wyglądają nasze domy, jak podajemy do stołu, to coś więcej niż tylko estetyka. To przestrzeń, w której budujemy nasze ja czy - jak wolę myśleć - nasze dusze, gdzie spotykamy innych, wyrażając tym nasz do nich stosunek”. W przypadku Joanny Klimas, wypowiedziane słowa nie są tylko filozofią na pokaz, to ideologia, która przyświeca projektantce w codziennym życiu.

Joanna Klimas powraca nie tylko z nową kolekcją, ale również z nowym atelier na Muranowie. To tutaj, w wyrafinowanym prostym wnętrzu o nienagannych proporcjach, bogatsza o nowe doświadczenia i inspiracje, zaprezentowała 5. marca swoją najnowszą kolekcję – „Pokaz 0. Próba generalna”. Cały ubiegły rok, wraz z krawcowymi, dopracowywała konstrukcje po to, by stworzyć ubrania, które będą naturalnie układały się na ciele, nie tracąc nic ze swej architektonicznej formy. Jej marzeniem jest, by wkomponowały się także w miejski pejzaż.

W nowym salonie Joanny Klimas, poza ubraniami, funkcjonuje antresola. Lekka, przeźroczysta, podświetlona dziesiątkami żaróweczek, która w górnej części jest miejscem kawiarni i czytelni, a w dolnej jest wielofunkcyjną szafą. Można tu przyjść także po to, by przy filiżance herbaty czy też wyśmienitej czarnej kawy zrelaksować się i zajrzeć do biblioteczki z książkami o modzie, sztuce i religii.
Całość wystroju wpisuje się oczywiście w styl Joanny Klimas -  biel kontrastująca z czernią podłogi, ascetyzm połączony z rzeźbionymi gzymsami i finezyjnymi kratami w oknach.














Najczęściej zadawane pytania



Podobne artykuły:


Wersja do druku