Trzydziesty pierwszy tydzień, wielkie odliczanie! Ja wyglądam dokładnie tak, jak powinien wyglądać ktoś, na kogo mówią „mama”. Okrąglutka, zaróżowiona i idealnie miękka, żeby się do mnie przytulić i wypłakać z jakiegoś problemu. Ty też się robisz coraz okrąglejsze, Bobasie. Ważysz 1,5 kg! Poza tym, poza płucami, wszystkie Twoje organy są już na tyle rozwinięte, że nie miałobyś problemów z przeżyciem w świecie zewnętrznym. Z ciekawostek powiem Ci, że masz już zmysł węchu. Odróżniasz przyjemne i niezbyt miłe zapachy moich wód płodowych. Czujesz też zmiany temperatur. Kiedy robi się zimno lub gorąco reagujesz tak samo jak wtedy, kiedy się stresujesz, czyli chowasz się głębiej w mój brzuch. Poza tym reagujesz też na ból. Kiedy ktoś potrąci mój brzuch lub ja przypadkiem na coś wpadnę odsuwasz się gwałtownie. Gdzie jestem ja-kobieta?Mam dziś bardzo zły dzień. Przyszły do mnie w odwiedziny moje młode, piękne, wypielęgnowane, zadbane, dobrze ubrane i szczuplutkie koleżanki. Kiedy pomyślałam o mojej pokraczności, o tym, że nie tylko nie mogę sobie sama zawiązać butów, ale nawet nie widzę krawężnika pod nogami, o moich trudnościach w myciu włosów, przez co rzadko są świeże, o opuchniętych kostkach, kaczym kiwaniu się na boki, kiedy chodzę, workowatych ubraniach, kompletnym braku makijażu, wiecznej zgadze i niestrawności...No cóż, poczułam się zagrożona. Oto przed Panem Partnerem stanęły perfekcyjne kobiety sukcesu, a obok nich zaniedbane słoniątko. Choć wiem, że to moje ukochane przyjaciółki i że w pełni mogę ufać zarówno im, jak i mojemu mężczyźnie, to jednak poczułam się jak kobieta co najmniej drugiej kategorii. Chociaż wielu ludzi uważa, że najbardziej pełnowartościową kobietą jest ta, która daje nowe życie, to jednak nie da się zaprzeczyć, że przy tych "niepełnowartościowych" może czuć się gorsza. Było to naprawdę przykre doświadczenie. Po wyjściu znajomych zamknęłam się w łazience, zdjęłam ubranie i masochistycznie oglądałam to, co jest teraz moim ciałem. Zapadnięte ramiona od ciągłego odchylania się do tyłu, ogromne piersi z ciemnymi brodawkami. Wyglądające nienaturalnie przy obecnym kulcie chudości i silikonowej jędrności. Po trzy czerwone pręgi rozstępów na każdej z piersi. Ogromny, gigantyczny wręcz brzuch. Do bólu i swędzenia rozciągnięta na nim skóra (balsamy niewiele tu niestety pomagają), brązowa pręga od pępka w dół. Bardzo szerokie biodra. Nigdy takich nie miałam. Chude jak patyki nogi wyglądające groteskowo przy korpulentności góry. I kostki tak opuchnięte, że nie widać kości. Czy ja mogę się jeszcze podobać? Trzydziesty drugi tydzień mojego Maleństwa! Co słychać, Kochany Brzdącu? Dno mojej macicy jest już 12 centymetrów nad pępkiem. Sam pępek też zrobił mi niespodziankę. Zaczął wystawać na zewnątrz i kiedy założę bardziej dopasowane ubranie wygląda to tak, jakbym tam miała guzik. Jest bardzo wrażliwy na dotyk, musiałam zakleić to miejsce plastrem, żeby nie podrażniały go włókna ubrań. Pochłaniam niesamowite ilości produktów zawierających wapń i żelazo. Jest Ci tych składników teraz bardzo dużo potrzebne do prawidłowego rozwoju. Próbuję też wdychać dużo świeżego powietrza, żebyś nie miało problemu z niedotlenieniem. Chcieliśmy z Twoim Tatą pojechać do lasu, ale w końcu lęk przed kleszczami i ich boreliozą wziął górę nad ochotą. Ale za to poszliśmy na romantyczny spacer po parku. Ty masz teraz mnóstwo energii i sprawiasz mi ból, kiedy gwałtownie się przekręcasz. Zdecydowanie jest nam już za ciasno we dwójkę. A tu jeszcze ponad miesiąc. Wytrzymamy?Lęki, udręki i narzekaniaTo już drugi gorszy tydzień z rzędu. Mam nadzieję, że ostatni. Bardzo kiepsko się trzymam. Przeraża mnie moja bezradność (chociażby te sznurówki). Ciągle się potykam, bo nie mogę spojrzeć pod nogi i tylko za każdym razem dziękuję opaczności, że się nie przewróciłam. W nocy mogę spać tylko w jednej pozycji i to też z pewnym trudem. Nie mogę się schylać, nie mogę się kąpać, nie mogę się zbyt dokładnie sama umyć...W ogóle niewiele mogę. Ten zdecydowanie najtrudniejszy trymestr skończy się za około sześć tygodni. Tylko czy koniec będzie łatwiejszy? Jestem przerażona na myśl o porodzie. O bólu, krwi, odcinaniu pępowiny, zastrzyku w kręgosłup, cesarskim cięciu. Dlaczego cud narodzin musi być równie przerażający i krwawy co film typu gore? Naprawdę tak jest. Zarówno zdjęcia, jak i filmy z porodów przedstawiają dramatyczne, przerażające sceny. I mówię to ja, kobieta w zaawansowanej ciąży, która bardziej niż ktoś inny mogłaby się w tej scenie dopatrywać piękna i cudu. Cudem jest przytulenie do piersi swojego Maleństwa. Ale nie ta...rzeź. Panikuję. Okropnie, strasznie histeryzuję. Zaczynam nawet mieć myśli tego rodzaju, że kiedy zaczną mi się skurcze w odruchu bezwarunkowym zacisnę mięśnie i nie będę mogła przeć. Czemu to musi być takie przerażające? Przytłacza mnie też nowo powstała myśl o tym, że za kilka chwil będzie nas troje. Nie będziemy już mogli z Panem Partnerem spontanicznie zdecydować się na spacer, wyjście do kina czy na lody. Będzie się to wiązało z telefonem do babć, uzgadnianiem, zawożeniem Malucha, odciąganiem pokarmu, żeby miał na zapas. No i pewnie z moją paniką, kiedy przez chwilę nie będę Go miała przy sobie. W każdej chwili, kiedy tylko nasz Szkrab wyrazi gotowość do przyjścia na świat, możemy przestać być parą i stać się rodzicami. Już nigdy nie wróci ten czas i rodzaj relacji sprzed poczęcia Malucha. Boję się tego wszystkiego. Dostałam od natury te dziewięć miesięcy na oswojenie się z sytuacją, ale chyba nie ma takiej ilości czasu, która by wystarczyła na przygotowanie się do radykalnej zmiany w życiu. Przeżycie przewracające do góry nogami świat lepiej chyba mieć za sobą gwałtownie i szybko, tak jak zrywa się plaster. Im bardziej się człowiek na coś przygotowuje i na to czeka, tym mu jest trudniej. Mi dziś nie jest łatwo. Pan Partner niestety nie może mi pomóc w kwestii porodu, bo gdyby tylko zaczął zapewniać, że nie będzie boleć, na pewno bym go ofuknęła.

Najczęściej zadawane pytania



Podobne artykuły:


Wersja do druku