Siedemnasty tydzień, Maluchu, jest dla nas obojga całkiem sympatyczny. Ja pięknieję w oczach, a Ty rośniesz jak na drożdżach. Masz już 12 centymetrów i ważysz 150g. Poza tym rozwija się Twój mózg – ma już bruzdy i zwoje. A więc, jak wszystkim powtarzam, rośnie nam geniusz. I nie śmiej się, Twój Tata już zdobył płytę Baby Einstein i zapowiada, że to nie koniec. Aż strach się bać. Baby superstar!Tyle nowego do opowiadania! Pojechaliśmy nad morze i kiedy siedzieliśmy przy kominku pijąc herbatę lipową poczułam...tak tak, kopnięcie! Moje własne dziecko kopnęło mnie w brzuch, pewnie na znak, że nie lubi smaku lipy. Pan Partner mało nie wyszedł z siebie na wieść, że ja już mogę czuć ruchy naszego Malucha, a on może tylko patrzeć na moje piski zachwytu. Zrobiło mi się bardzo przykro z powodu tej niesprawiedliwości, więc zaproponowałam mu, żeby przyłożył ucho do brzucha. Siedzieliśmy tak w zupełnej ciszy przez kilka minut, aż podniósł wzruszone oczy szepcząc „słyszę serce”. Moment był magiczny i chyba nie dałoby się go lepiej zaplanować. No ale teraz mam problem, bo ten mój mężczyzna uwiesza się mojego brzuszka jak rąbka spódnicy i ciągle nasłuchuje, a co jakiś czas rozmawia z Maleństwem. Druga wielka chwila, to kolejna wizyta u lekarza. Poszliśmy tam razem i oboje weszliśmy do gabinetu. Tym razem lekarz zrobił mi to wielkie pierwsze USG. Na ekranie monitora zobaczyliśmy nasze Dziecko, rozwijające się w moim wnętrzu i ewidentnie popisujące się przed nami. Machało rączkami, wywijało fikołki, bawiło się pępowiną...Wyglądało zupełnie tak, jakby wiedziało, że na nie patrzymy i chciało się z nami przywitać. A jak cudownie brzmiał dźwięk bicia jego serca... Oczywiście poprosiliśmy o pierwsze zdjęcie naszej małej gwiazdy. Wracając spacerem do domu weszliśmy do sklepu z pamiątkami i kupiliśmy śliczną ramkę w serduszka. Zdjęcie naszego Dzieciątka stoi na stole w głównym pokoju. To najbardziej widoczne miejsce w całym domu, więc nikt, kto do nas przychodzi nie przeoczy zdjęcia najmłodszego z domowników.W osiemnastym tygodniu, moja Gwiazdo, zaczęłoś kopać! Nie napiszę, że to znaczy, że będziesz piłkarzem, bo wolałabym dla Ciebie ciekawszej przyszłości. Oczywiście ani ja, ani Twój tata nie będziemy za Ciebie decydować, ale weź pod uwagę, że zarówno On, jak i ja jesteśmy dość oczytani, a przeciętny piłkarz...No cóż, kiedyś to zrozumiesz. Wiesz, że czuję też jak się przeciągasz? No i coraz częściej poskakuje mi brzuch od Twojej czkawki. Ćwiczysz też oddychanie, chociaż przecież pływasz jeszcze w wodach płodowych. Taka jestem ciekawa, co poczujesz, kiedy pierwszy raz zaczerpniesz „prawdziwego” powietrza. Zauważyłam jeszcze, że nie lubisz obcisłych ubrań. Kiedy zakładam za ciasny sweter zaczynasz mi się tam rozpychać. I to jak! Niczym wielki, zirytowany buntownik! Podobno możesz słuchać bicia mojego serca. To chyba kolejny powód dla mnie, żeby się nie denerwować i nie bać. Kiedy podnosi mi się tętno musisz to słyszeć w zmianie częstotliwości uderzeń i na pewno wywołuje to Twój niepokój. Poza tym masz już 20 centymetrów i ważysz 285g. Druga ciąża w naszym domuKolejną osobą, która spodziewa się dziecka jest...Pan Partner. Narzeka na poranne mdłości, rośnie mu brzuch i ma huśtawki nastrojów. Na szczęście czytałam o tym, że ponad połowa przyszłych tatusiów ma jakieś objawy ciąży, więc nie zawiozłam go do lekarza. Pomimo swojego „odmiennego” stanu nadal wykazuje się znakomitym zrozumieniem dla kobiecych potrzeb. Zabrał mnie do drogiego butiku z szykownymi kreacjami ciążowymi i pozwolił mi znaleźć coś, w czym poczuję się naprawdę ładna. Wybrałam rewelacyjną, lawendowo-beżową sukienkę z ocieplanym bolerkiem. W takiej kreacji mogę z dumą dać Mu się zaprosić na romantyczną kolację do restauracji. Odkryłam niestety pewną nieprzyjemną rzecz – pod wpływem puchnięcia stóp i rozciągania więzadeł moje stopy powiększyły się o pół rozmiaru i jest to już nieodwracalne. Nie było by w tym nic złego, gdyby nie fakt, że wcześniej nosiłam rozmiar 41,5 i i tak już miałam problem z kupieniem butów...Jestem też ostatnio w melancholijnym nastroju. Często siadam przed oknem i patrzę gdzieś w przestrzeń. Ciągnie mnie też do muzyki, której słuchałam jako nastolatka. Do tego zrobiłam się bardzo wrażliwa. W ogromnych ilościach pochłaniam dawniej pogardzane romanse i oglądam komedie romantyczne. I, co jeszcze gorsze, płaczę na nich jak bóbr!

Najczęściej zadawane pytania



Podobne artykuły:

Bób indeks glikemiczny

Wersja do druku