Już od 12 marca możemy podziwiać na ekranach kin najnowszy film Jana Kidaway-Błońskiego pt. "Różyczka". Fenomenalnie zagrane główne role zawdzięczamy ich odtwórcom: Robertowi Więckiewiczowi, Magdalenie Boczarskiej i Andrzejowi Sewerynowi.
Od ostatniego roku mieliśmy już okazję obejrzeć kilka filmów, poświęconych realiom PRL-u. Rocznica wyborów czerwcowych stała się dobrym pretekstem do tego, by zacząć ukazywać zwykłym ludziom, zwłaszcza tym młodym, którzy nie mogą wszystkiego pamiętać, jak było naprawdę. W większości ekranizacji wykorzystuje się archiwalne materiały przekazane przez Instytut Pamięci Narodowej. Możliwe, że jest to jakiś sposób na rozliczenie się z przeszłością.

Już sam fakt, że postanowiłam umieścić recenzję tego filmu nie jak dotychczas w dziele "Rozrywka", a w "Kulturze" powinien dać do myślenia. "Różczyka" to zdecydowanie nie film rozrywkowy, a ukazujący w bardzo odpowiedzialny sposób obraz polskiej rzeczywistości końcówki lat sześćdziesiątych. To właśnie wtedy Służby Bezpieczeństwa PRL próbowały przejąć kontrolę nad środowiskiem akademickim. Szerzyła się cenzura i nurt antysyjonistyczny. Masowo tępiono i inwigilowano Żydów, a także wszystkich związanych z kulturą i sztuką. W filmie bardzo dobrze pokazany jest przede wszystkim wątek "Dziadów", które po premierze zostały zdjęte z desek teatru.

Sama historia może nie jest zbyt zaskakująca, bo opowiada o miłości, jaka rodzi się między młodą kobietą, niewykształconą, która jest maszynistką na Uniwersytecie Warszawskim a wykładowcą, pisarzem, człowiekiem związanym ściśle z polską inteligencją.  Bohaterowie znając się poniekąd z pracy zaczynają spotykać się częściej dopiero wtedy, kiedy Kamila (Magdalena Boczarska) wciągnięta w intrygę przez swojego kochanka (Robert Więckiewicz) wstępuje do SB i jej zadaniem jest rozpracowanie Adama Warczewskiego (Andrzej Seweryn). Bardzo powoli zbliża się do pisarza, którego Bezpieka podejrzewa o pochodzenie żydowskie. Nieoczewkiwanie jednak zakochuje się w nim i sama zaczyna wnikać w środowisko inteligenckie. Nie jest jej jednak łatwo rozstać się z kochankiem Rożkiem, który próbuje na nią wpłynąć. Sytuacja staje się skomplikowana i dziewczyna jeszcze przez jakiś czas przekazuje mu swoje raporty. Po czasie jednak okazuje się, że Adam Warczewski tak naprawdę nie jest Żydem, a pochodzi z Austrii.

Film nabiera akcji, gdy Adam postanawia oświadczyć się Kamili. Ona po pewnym czasie przyjmuje pierścionek zaręczynowy i zrywa współpracę z SB, przy tym także z Rożkiem. Ten nie wytrzymując nerwowo postanawia powiedzieć Adamowi, kim jest jego przyszła żona. Po tej wiadomości pisarz na jakiś czas rozstaje się z kochanką, później jednak postanawia jej wybaczyć. Gdy zostają małżeństwem pojawiają się komplikacje ze strony jego przyjaciół, związanych ze środowiskiem akademickim i kulturalnym. Traci ich, tak jak pracę na uniwersytecie. Film tak naprawdę kończy się tragicznie, bo śmiercią Adama Warczewskiego, który ginie z rąk Rożka.  Wybuchają strajki i represje. Większość Żydów wyjeżdża z kraju.

Myślę, że film bardzo wiarygodnie dokumentuje wszystkie zajścia oraz całą sytuację polityczną, jaka panowała w tym czasie w Polsce. Myślę, że to jeden z lepszych polskich filmów, przedstawiających historię z tamtych czasów w naszym kraju. Złośliwi krytykują jedynie kostiumy bohaterów  - Rożka i Kamili, a także epatowanie cielesnością ze względu na kilka scen miłosnych. Nie uważam jednak, żeby miało to tak ogromny wpływ na wartość całego dzieła. Polecam.