Naprawdę rzadko się w literaturze zdarza (a zwłaszcza we współczesnej!), by każda kolejna książka, będąca kontynuacją serii, była równie dobrze napisana jak poprzedniczki. „Przybić piątkę” jest właśnie tym wyjątkiem. Janet Evanovich udała się trudna sztuka.
    W tej części Stephanie Plum próbuje odnaleźć swojego wujka Freda, który zaginął w tajemniczych okolicznościach. Ponadto (z uwagi na „słaby ruch” w interesie łowców nagród) rozpoczyna współpracę z Komandosem , który…no właśnie, czego on właściwie od niej oczekuje? Tego Wam nie zdradzę. Musicie wiedzieć jednak, że Śliweczka jest w niebezpieczeństwie, ponieważ szuka jej Benito Ramirez…
    Oczywiście  przy Stephanie jest Morelli oraz Lula, a Babcia Mazurowa kibicuje we wszystkim ukochanej wnuczce. Zazdroszczę Steph takiej przyjaciółki jak Lula – wielkiej czarnej kobiety, która nigdy nie owija w bawełnę, a kiedy ktoś naprawdę mocno ją zdenerwuje, traktuje go paralizatorem.
    Absolutnie uważam, że ta część serii o Śliweczce jest genialna – fascynująca, trzymająca w napięciu i jednocześnie przezabawna. Szczególnie polecam fragment, kiedy Stephanie rozmawia z przyjaciółką na temat prezentu, który otrzymała od Komandosa (ponoć w ramach pracy): czarnego porsche. Każda zdystansowana, nowoczesna kobieta z jednej strony zrozumie bohaterkę, a z drugiej…będzie się tarzać ze śmiechu po podłodze, czytając ten dialog.
    Szczerze zazdroszczę każdemu, kto jeszcze nie czytał „Przybić piątkę” – zapewniam, że będzie fantastycznie! Stephanie Plum?  Must have!