Porywane, gwałcone, upokarzane… Taki był los kobiet podporządkowanych przyjemności libijskiego dyktatora, Muammara Kaddafiego. W swojej wstrząsającej książce Annick Cojean oddała im głos. Książka „Kobiety Kaddafiego” w samej Francji sprzedała się w 100 tysiącach egzemplarzy.

Annick Cojean to francuska dziennikarka i pisarka. W listopadzie 2011 roku  opublikowała w dzienniku „Le Monde” artykuł, w którym opisała historię młodej kobiety uprowadzonej przez libijskiego przywódcę i wcielonej do jego „haremu”. Soraya opowiedziała dziennikarce swoją poruszającą, pełną upokorzeń i cierpienia historię. Zauważona przez wodza jako piętnastolatka podczas szkolnej uroczystości, została porwana i wcielona do jego żeńskiej gwardii przybocznej, była przetrzymywana i przez wiele lat wykorzystywana. Ucieczka w przededniu rewolucji nie zwróciła jej jednak wolności – doświadczenie życia w twierdzy Bab al-Azizia u boku Kaddafiego złamało jej życie.

Annick Cojean, chcąc dociec prawdy o ich losie, udała się do Trypolisu, by przeprowadzić dziennikarskie śledztwo, które ujawniło wstrząsające informacje dotyczące słynnych „Amazonek” oraz obnażyło ukrywane fakty z życia osobistego Kaddafiego. Autorka dotarła do najważniejszych osób z jego otoczenia i – przełamując tabu – pokazała prawdziwą twarz hołubionego przez Europę drapieżnego władcy oraz ponury los jego ofiar. We wstępie  do książki napisała:

Prowadziłam śledztwo pod ogromną presją; zarówno ofiary, jak i świadkowie wciąż nie są gotowi na podjęcie tematu. Niektórym z pokrzywdzonych grozi się i je zastrasza. „Proszę zostawić ten temat. Dla pani własnego dobra i dla dobra Libii”, radziło mi przez telefon kilku moich rozmówców, zanim przerywali połączenie. Pewien młody, brodaty człowiek, uczestnik procederu handlu kobietami, ze swojej celi w więzieniu w Misracie, gdzie spędza czas na czytaniu Koranu, rzucił zirytowany: „Kaddafi nie żyje! Jest martwy! Czemu chce pani grzebać w kompromitujących go sekretach?”. Libijski minister obrony Usama al-Dżuwali jest podobnego zdania: „To powód do wstydu i upokorzenia dla całego narodu. Kiedy myślę o krzywdach, jakie wyrządzono tylu młodym ludziom, w tym także żołnierzom, czuję obrzydzenie! Zapewniam panią, że lepiej to przemilczeć. Libijczycy czują się zbrukani i chcieliby o tym zapomnieć”.

Świadectwo Sorai jest wyrazem jej odwagi i powinno być traktowane jak dokument. Spisałam je pod jej dyktando. Ona sama potrafi opowiadać, ma świetną pamięć. Nie zgadza się na zmowę milczenia. Żaden sąd, nigdy, nie odda jej sprawiedliwości; może nawet w jej własnym kraju, zawziętym, by nie dostrzegać cierpienia ofiar Muammara Kaddafiego w systemie stworzonym przez tyrana. Pozostanie jednak po niej opowieść.


Soraya nie była jedyna. Podobny los spotkał setki libijskich kobiet.  Ich historie Annick Cojean spisała w książce „Kobiety Kaddafiego” (wyd. Prószyński i S-ka).