Stephena Clarke’a poznałam dawno temu… oczywiście przy „Merde! Rok w Paryżu”. Jako młoda trzpiotka śmiałam się przy tej książce zapamiętale i w związku z tym po każdej publikacji opatrzonej nazwiskiem tego autora, spodziewałam się ogromnej dawki humoru, towarzyszącej „lekkiej” lekturze.
    „1000 lat wkurzania Francuzów” wyobraziłam sobie jako bardzo grube wydanie czegoś w rodzaju „Monstrualnej Erudycji” bez obrazków. Oczekiwałam zabawy, a nauki zupełnie przy okazji i nieobowiązkowo. Co się okazało? „1000 lat wkurzania Francuzów” to bardzo rzetelna książka historyczna, gdzie na pierwszym miejscu są fakty, a żarty okolicznościowo tylko ubarwiają treść (lub może inaczej: ton narratora jest prześmiewczy, ale konkretne przytyki/ dowcipy zdarzają się rzadziej niż można się było spodziewać po tym autorze).
    Posunę się nawet do stwierdzenia, że Stephen Clarke niekoniecznie obnażył wady i przewinienia dziejowe tylko Francuzów – z książki dowiadujemy się również o niejednej porażce i omyłce Anglików. Podstawową jednak zaletą „1000 lat wkurzania Francuzów” jest wspomniana przeze mnie wcześniej rzetelność. Przykład: W szkole większość z nas jest informowana, że Wilhelm Zdobywca podbił Wielką Brytanię. I już. A jak było? Wikingowie podbili część Francji (nazwanej później Normandią), by później (jako Normadowie) podbić Anglię poprzez osobę Wilhelma Zdobywcy. Niby to samo, a jednak niekoniecznie. Ze wstydem (lub nie) przyznaję, że wiem to właśnie od Stephena Clarke’a.
    Fascynuje mnie Wielka Rewolucja Francuska. Wiem o niej całkiem sporo. Na samym początku przeczytałam rozdziały poświęcone temu wydarzeniu – wszystko (według mnie) się zgadza, nie znalazłam przekłamań. „1000 lat wkurzania Francuzów” spokojnie uznaję zatem za lekturę edukacyjną. Oczywiście nie można bezkrytycznie przeczytać tej publikacji i tylko na jej podstawie budować swojej wizji świata.
Należy tę książkę kupić, przeczytać i mieć. Będzie wspaniałą podstawą do poszerzania wiedzy. Dziesięciolatek oniemieje z zachwytu, że książka o historii może być tak ciekawa i ładnie (czytelnie) napisana. Dwudziestolatek ze zdziwieniem odkryje, ilu rzeczy nie wiedział wcześniej, a trzydziestolatek i każdy od niego starszy z fascynacją przeczyta interpretację historii Francji w wykonaniu Stephena Clarke’a.
    Ja tę książkę rekomenduję jako cudowną – ciekawą, zabawną i pełną wiedzy. I długą. To przy dobrej książce ogromna zaleta…