World Press Photo 2006

Autor: Magdalena Kotarska


Wydarzenie, które nigdy się nie znudzi, choć obchodzi już 49 edycję. Mowa tutaj o międzynarodowym konkursie fotografii prasowej World Press Photo. Spośród przeszło 83 tyś. zdjęć, tegoroczne jury wyłoniło zwycięskie prace. W konkursie brało udział prawie 4,5 tyś. fotografów z ponad 122 krajów. Tematem wystawy są przede wszystkim kataklizmy, które nieszczęśliwie dotknęły świat w ostatnim czasie. Wszyscy dobrze pamiętamy chwile w których wojna w Iraku nie schodziła z pierwszych stron gazet oraz wciąż budzącą wiele emocji śmierć Jana Pawła II. Na wystawie obecne są również fotografie ze zniszczeń po huraganie „Katrina”, falach tsunami, trzęsienia ziemi w Kaszmirze i Pakistanie. Prezentowane są również zdjęcia z obozów dla uchodźców m.in z Bangladeszu oraz wiele innych przygnębiających jednak prawdziwych wydarzeń... Praca, której międzynarodowe jury przyznało tytuł zdjęcia roku 2005 przedstawia kobietę z dzieckiem w obozie dla ofiar głodu w Nigrze. Autorem fotografii jest Kanadyjczyk Finbarr O’Reilly. Wśród zwycięzców znalazł się również wybitny polski fotograf Tomasz Gudzowaty, który wraz z Węgierką Judit Berekai zdobył trzecią nagrodę w kategorii reportażu sportowego za cykl zdjęć, przedstawiający zapaśników ćwiczących tradycyjną hinduską sztukę walki, zwaną nada kusti. Wracając jednak do samej wystawy. Co roku pokazywane na World Press Photo fotografie budzą kontrowersje i wiele emocji, zachęcają do rozważań i wewnętrznych przemyśleń. Pomimo tego, co roku wystawa ta odwiedzana jest przez ogromną ilość społeczeństwa w różnym przedziale wiekowym. Faktem jest, że niektórzy z nich na jakąkolwiek wystawę .chodzą raz do roku i jest nią World Press Photo. Czy to nie dziwne, że jedna wystawa mobilizuje taką rzeszę ludzi? Co jest w niej tak niezwykłego? Czy fotografowie nie przekraczają pewnych granic w swych fotoreportażach? Stare powiedzenie brzmi „Ciekawość ludzka nie zna granic”... Myślę, że kontrowersyjność tej wystawy ma o wiele głębsze pojęcie. Przechadzając się pomiędzy wielkimi formatami zdjęć, dotyka nas to, co widzimy...smutek, śmierć, choroby, tragedie. Jest nam żal tych wszystkich ludzi i szczerze współczujemy. Wtedy dochodzi do nas, jakie ludzie przeżywają nieszczęścia w czasie, gdy my spokojnie zastanawiamy się nad problemami dnia codziennego. Przykre jest to, że nic nie możemy zrobić, jakbyśmy całą winę brali na siebie. Tak naprawdę te zdjęcia nie pokazują nam nic nowego, co by szokowało. Na co dzień w wieczornych wiadomościach słyszymy o wydarzeniach ze świata, o tragediach, które powstają, o wojnach, o głodzie, o chorobach...Różnica polega na tym, że na wystawie zewsząd otaczają nas obrazy, które zmuszają nas do refleksji i nie możemy przejść koło nich obojętnie lub wyłączyć TV...Zdjęcia, które zobaczymy pozostaną w naszej pamięci jeszcze przez długi czas. I tu śmiem twierdzić, że ciekawość, która nami kierowała jeszcze przy kasie biletowej, zupełnie znika...Pojawia się natomiast uczucie bezradności wobec otaczającej nas rzeczywistości, a zarazem wewnętrzny spokój, że dziś możemy spać spokojnie...

...