Święta Bożego Narodzenia w polskiej tradycji

Autor:


Boże Narodzenie to jedno z największych i najważniejszych świąt w świecie chrześcijańskim. Jest świętem stałym i przypada, według kalendarza gregoriańskiego, na 25 i 26 dzień grudnia (+ wigilia rozpoczynająca cykl obchodów). W pierwszych wiekach chrześcijaństwa święto to miewało różne terminy, wynikające przede wszystkim z niepewności co do daty urodzin Jezusa, nie mającej potwierdzenia w żadnym źródle pisanym, i opierające się na sprzecznych ze sobą, ogólnikowych wskazówkach pochodzących z Ewangelii.

Najstarszym znanym nam dziś autorem, który wspomina o narodzinach Jezusa jest Hipolit. Tak pisał w datowanym na 204 r. Komentarzu do Księgi Daniela: Pierwsze przyjście Pana naszego wcielonego, w którym narodził się w Betlejem miało miejsce ósmego dnia przed kalendami styczniowymi (czyli 25 grudnia).

W Kościele powszechnym Boże Narodzenie ustanowiono w terminie, jaki obowiązuje do dziś, w poł. IV w. (w IV wieku chrześcijaństwo zyskało w Rzymie status religii państwowej). Najstarsze wzmianki o obchodach tego święta w dniu 25 grudnia pochodzą z 354 r. – jest to adnotacja w chronografie rzymskim (kalendarzu świąt kościelnych) dotycząca sprawowanej
w tym czasie liturgii.

Czas przesilenia

Bardzo znamienny jest fakt, iż czas, na który przypadają obchody Bożego Narodzenia,  to pora przesilenia zimowego. Zapewne już od zarania dziejów moment ten był szczególny, bowiem tego typu zjawiska nigdy nie pozostają obojętne w sferze kulturowej i zawsze wiążą się z nimi szczególne obchody. Przesilenie zimowe w większości kultur było okazją do świętowania odradzania się Słońca, zwycięstwa światła nad ciemnością, rozpoczęcia nowego cyklu słonecznego. I tak w starożytnym Rzymie obchodzono Saturnalia, wśród ludów germańskich Jul, u Słowian Święto Godowe, a w Persji narodziny bóstwa Słońca - Mitry. Uważa się, że święta Bożego Narodzenia miały być właśnie przeciwwagą dla odprawianego w tym czasie wielkiego solarnego święta narodzin Mitry (Dies Natalis Solis Invicti – Dzień Narodzin Niezwyciężonego Słońca). Kult Mitry przywędrował do cesarstwa rzymskiego ze Wschodu prawdopodobnie ok. I w. n. e. poprzez kontakty handlowe i militarne z Azją Mniejszą. Rozpowszechnił się na fali silnych już w tym okresie dążeń monoteistycznych i stał się, między II a V wiekiem, jednym z oficjalnych kultów cesarstwa.

Mitra czczony jako bóg przyjaźni, jasności i światła, zwycięzca zła i praojciec całej natury oraz indywidualne traktowanie jego wyznawców, wymogi moralne, wieloetapowe obrzędy wtajemniczenia – wszystkie te czynniki sprawiły, że gloryfikacja  niechrześcijańskiego bóstwa stała się idealnym gruntem do zaszczepienia kultu Jezusa. Niektórzy badacze kultury uważają, że w pierwszych wiekach chrześcijaństwa te dwie postaci zajmowały podobne sakralne pozycje, o czym świadczy, między innymi, podobieństwo ich wyobrażeń i atrybutów (słońce, złoty tron, Helios powożący kwadrygą). Kościół w walce z pogańskimi kultami powszechnie stosował praktykę polegającą na nakładaniu nowych chrześcijańskich treści na zastane już zwyczaje i obrzędy. Zbieżności między Jezusem a Mitrą doskonale sprzyjały więc zastąpieniu obchodów mitrajskich świętem chrześcijańskim.

Wigilia

Powszechnie wigilią nazywa się dzień (a w zasadzie wieczór i noc), poprzedzający święto Bożego Narodzenia. Nazwa ta wywodzi się z języka łacińskiego (vigilare) i oznacza czuwanie, straż nocną, wartę. Obchody kościelne związane z wigilią wprowadzone zostały do liturgii w VI wieku i polegały głównie na poście, czuwaniu oraz modłach wiernych. Ale wigilia to przede wszystkim skarbnica bogatej obrzędowości mającej swe źródło w przedchrześcijańskich czasach antycznego i prasłowiańskiego świata – obrzędowości związanej ze wspomnianymi już wcześniej archaicznymi obchodami zimowego przesilenia, wyznaczającego początek roku astronomicznego, wegetacyjnego i zwyczajowego. W wigilijnych obrzędach ludowych zachowały się liczne relikty przedchrześcijańskie dotyczące kultu zmarłych, elementy noworoczne, zwyczaje związane z urodzajem oraz ślady folkloru innych kultur, zwłaszcza Włoch, Francji i Niemiec, zaszczepione w średniowieczu na ziemiach polskich przez misjonarzy i zakonników z Zachodu w okresie chrystianizacji.

Wigilia jako okres przygotowań świątecznych, czas oczekiwania na objawienie się sacrum, jako moment przejściowy między codziennym a niezwykłym czasem, była  dniem szczególnym, dniem na pograniczu normalności i święta. Była czasem cudów. Według  legend działy się tego wieczoru niestworzone rzeczy. Wierzono, że w wigilię zakwita kwiat paproci (tak jak w noc świętojańską), ziemia drży, otwiera się i ukazuje ukryte w niej skarby, kamienie przesuwają się i podskakują z radości, na moment zazieleniają się drzewa, zwierzęta mówią ludzkim głosem i mogą przepowiadać przyszłość, a woda w rzekach i studniach zamienia się w miód lub płynne złoto i srebro.-=-

Zwyczaje wigilijne obfitują również w liczne elementy zaduszne, identyczne z praktykowanymi w dniu Zaduszek (2 listopada). Wierzono, że w wigilię dusze zmarłych mogą przybyć z zaświatów na ziemię i przebywać wśród swoich bliskich. Tego wieczoru zostawiano uchylone furtki i drzwi wejściowe, aby duchy mogły bez przeszkód wejść do domostwa. Trzeba było ostrożnie się zachowywać – nie spluwać na podłogę, nie wylewać pomyj bez ostrzeżenia, nie ciąć sieczki, nie skręcać powrozów, nie prząść, nie tkać, odgonić duszę ze stołka zanim się na nim usiadło – wszystko to miało służyć ochronie duszyczek, które jako niewidoczne, narażone były na niebezpieczeństwo. Przywoływano je również na wieczerzę wigilijną. Dodatkowe nakrycie (lub dawniej – dodatkowa łyżka) interpretowane dzisiaj jako miejsce dla niespodziewanego, strudzonego wędrowca, jest niczym innym jak nakryciem przygotowanym dla zmarłych przodków. Pod stołem rozściełano słomę, aby duchy miały wygodnie, a po wieczerzy nie sprzątano ze stołu i pozostawiano resztki jedzenia oraz opłatka, aby mogły się posilić. Również powaga, jaką zachowywano podczas wieczerzy wigilijnej, jak i całe menu składające się z postnych potraw, świadczą o silnym powiązaniu tego momentu z kultem zmarłych – są to identyczne potrawy jak na stypach zadusznych (szczególnie mak, groch, kutia).

Na tradycję wigilijną składają się także liczne elementy noworoczne. Wierzono, że przebieg tego dnia decyduje o przebiegu całego roku. Starano się więc przeżyć go w zgodzie, w dobrym nastroju, nie płacząc i nie zamartwiając się. Upominano również dzieci, aby były grzeczne. Wstawano wcześnie rano, żeby zapobiec lenistwu i żeby cały przyszły rok był energiczny i rześki. W ciągu dnia nie można było ucinać sobie drzemki, aby uniknąć chorób i żeby zboże nie kładło się w polu. Obmywano się w zimnej wodzie przyniesionej ze studni, bądź w strumieniu  – miało to zapewnić zdrowie i urodę. Mężczyźni rankiem udawali się na połów lub na polowanie (zalecano nawet kłusowanie) aby przez cały rok szczęście dopisywało rybakom i myśliwym. Powszechny był również zwyczaj pozorowanych lub drobnych kradzieży – miały one zapewnić bogactwo i powodzenie, zwłaszcza w transakcjach handlowych. Nie można było nic pożyczać, aby szczęście i dostatek nie uciekały z domu.

Wigilijny wieczór obfituje również w mnogość elementów wegetacyjnych – cały niemalże przystrój wnętrza, oprócz funkcji czysto estetycznych, niósł za sobą symboliczne, magiczne znaczenia. W kątach izby stawiano snopy zboża, co miało zapewnić dostatek, urodzaj i pomyślną wegetację roślin. Dodatkowo istniał zwyczaj ciskania kop, czyli wiązek słomy wyciągniętych ze snopków. Podrzucano je aż pod pułap, aby zboże rosło wysokie – jeżeli źdźbła zaczepiły się o belkę zwiastowało to obfite plony. Podobnie czyniono z potrawami wigilijnymi – brano je na łyżkę i podrzucano w górę. Jeśli kutia, kapusta czy groch przylepiły się do powały był to znak, że rośliny, będące głównym składnikiem potrawy obrodzą w nadchodzącym roku. W Wielkopolsce obrzucano się ziarnem co miało zapewnić ogólny dostatek. Siano pod obrusem i pod stołem, kładzione na pamiątkę urodzin Jezusa w stajence, miało pierwotnie sprzyjać pomyślnej wegetacji roślin, podobnie jak zielone gałęzie drzew iglastych wtykane za święte obrazy, przytwierdzane do ścian, furtek i płotów domostwa. Resztki wigilijnych potraw i opłatka dawano do zjedzenia zwierzętom, aby dobrze się chowały i były zdrowe.

Ważnym elementem świątecznego wystroju był podłaźnik (podłaźniczka, jutka, wiecha, sad, rajskie drzewko, boże drzewko). Był to czubek iglastego drzewka, gałąź lub druciana obręcz, czy słomiana tarcza, przybrana zielonymi gałązkami. Podłaźnik dekorowano jabłkami, ozdobami z opłatka lub papieru, złoconymi nasionami, orzechami. Wieszano go u pułapu nad stołem, gdzie oprócz funkcji ozdobnej i symbolu wiecznego życia, pełnił znaczącą rolę we wróżbach miłosnych, oraz wróżbach dotyczących zdrowia i kondycji domowników. Mniejsze podłaźniki bez ozdób wieszano również w stajniach, gdzie miały chronić zwierzęta przed pomorem, wilkami i chorobami.

Na przełomie XVIII i XIX wieku miejsce i rolę podłaźnika oraz snopów zboża powoli zaczęła przejmować choinka, zaszczepiona na polskim gruncie przez rodziny ewangelickie oraz mieszczan niemieckiego pochodzenia. Choinki pojawiły się najpierw w domach polskiej inteligencji i mieszczaństwa, a wśród ludności wiejskiej najpierw na terenach znajdujących się pod silnymi wpływami niemieckimi – na Pomorzu, Śląsku, Warmii i Mazurach (przełom XIX i XX w.) Na terenach Polski centralnej i południowej jeszcze w dwudziestoleciu międzywojennym choinki były rzadkością. Upowszechniły się dopiero po II wojnie światowej. Choinka, podobnie jak podłaźnik, związana jest z pogańskim kultem wiecznie zielonego drzewka symbolizującego życie wieczne, trwanie, płodność, oś świata, drzewo życia. W interpretacji chrześcijańskiej przyjmuje znaczenie drzewa wiadomości dobrego i złego, drzewa krzyża, nowonarodzonego Chrystusa będącego źródłem życia.

Wigilia to również czas wróżb dotyczących pogody (gwiaździste niebo zwiastowało pogodny rok i urodzaj, widoczna droga mleczna wróżyła obfitość mleka) oraz wróżb miłosnych (panny i kawalerowie wróżyli sobie ze źdźbła siana wyciągniętego spod obrusa, dziewczęta nasłuchiwały szczekania psa, które mówiło z której strony nadejdzie przyszły ukochany). Wróżono też na zdrowie i życie domowników – obserwowano np. cienie podczas wieczerzy (jeżeli były zamazane zwiastowało to chorobę) lub dym zdmuchniętej świecy (jeśli ulatywał w kierunku drzwi albo okna znaczyło to, że w rodzinie nastąpi śmierć).

Najważniejszym momentem wigilii jest niewątpliwie wieczerza, zwana postnikiem, świętym wieczorem, kutią. Jest to postna uczta obrzędowa mająca swe źródło w przedchrześcijańskich biesiadach. Rozpoczyna się wczesnym wieczorem wraz z pojawieniem się pierwszej gwiazdki (na pamiątkę gwiazdki, która pojawiła się nad stajenką). Wieczerza wigilijna jest w Polsce uroczystością kręgu rodzinnego, wyrazem więzi, miłości i życzliwości. Na południu kraju kropiono przed jedzeniem stół gałązka świerkową maczaną w święconej wodzie. Posiłek poprzedza modlitwa, łamanie się opłatkiem i składanie sobie życzeń na znak pokoju, miłości i pojednania.

Opłatek, bez którego nie wyobrażamy sobie dzisiejszych świąt, pojawił się w polskiej tradycji najprawdopodobniej na przełomie XVIII i XIX wieku – najpierw na dworach szlacheckich, potem również w innych stanach, w tym także na wsi, oprócz terenów Warmii i Mazur (tam dopiero w XX wieku dzięki katolickim księżom). Wierzono, że opłatek ma właściwości dobroczynne i lecznicze a jego obecność w domu przynosi pokój i błogosławieństwo. Istniały także specjalne kolorowe opłatki dla zwierząt, często z zapieczonymi ziołami,  które dawano im z resztkami potraw wigilijnych w celu zapewnienia ochrony i dobrego chowu. Wierzono, że okruch opłatka wrzucony do studni oczyszczał wodę i zapewniał zdrowie. Połamany opłatek kładziono również pod miski z jadłem – jeżeli przykleił się do dna zwiastowało to urodzaj. Z opłatka robiono ozdoby – światy, wilijki, gwiazdy – wieszano je na belkach stropowych, podłaźnikach i choinkach. Dzisiaj opłatki wkłada się do listów i kartek świątecznych i wysyła bliskim osobom na znak pamięci i przyjaźni.

Wróćmy jednak do wieczerzy i wigilijnych potraw. Ich liczba zależała od stanu i zamożności. W wielu regionach potraw musiało być dwanaście, co symbolizowało  liczbę apostołów i miesięcy w roku. Jedzenie było postne ale starano się aby było go jak najwięcej, bowiem zapewniało to obfity i bogaty w pożywienie rok. Obowiązywała ogólna zasada aby na stole znalazło się „wszystko z pola, ogrodu, sadu i coś z lasu”, a więc były to głównie kasze, potrawy mączne, mak, warzywa, rośliny strączkowe, owoce oraz miód, orzechy i grzyby. Wszystkie te składniki mają ważne symboliczne znaczenia, a wiele z wigilijnych potraw to dania typowo żałobne, spożywane niegdyś podczas styp zadusznych, zanoszone na mogiły zmarłych i związane z rytuałami ugaszczania dusz. Każdej z potraw należało spróbować aby zapewnić sobie obfitość jedzenia przez cały rok i aby nie ominęła nas żadna przyjemność. Po wieczerzy śpiewano kolędy, a potem udawano się na pasterkę.

Dzisiaj najbardziej oczekiwanym momentem wieczoru wigilijnego jest chwila wręczania prezentów gwiazdkowych. Jest to jedna z najmłodszych tradycji wigilijnych w Polsce, rozpowszechniona dopiero w XIX wieku, początkowo wśród ziemiaństwa i bogatych rodzin mieszczańskich, głównie niemieckiego pochodzenia. Na wsi zwyczaj dawania prezentów jeszcze w I poł. XX wieku należał do rzadkości i tylko dzieci z zamożniejszych rodzin otrzymywały podarki w postaci pierników, jabłek czy orzechów. W zależności od tradycji prezenty przynosi Mikołaj (Polska centralna), Gwiazda (Pomorze), biały konik szemel (Warmia i Mazury), aniołek (Wielkopolska), Dzieciątko Jezus (Górny Śląsk). -=-

Święty Mikołaj

Święty Mikołaj – legendarny biskup Miry, patron dzieci i dziewic, pielgrzymów i podróżników, kupców i żeglarzy, pasterzy i więźniów – to postać, której kult rozprzestrzenił się po świecie różnymi drogami, zyskując nowe wątki i nabierając lokalnych kolorytów. Jak mówi legenda, już we wczesnej młodości wspomagał potrzebujących – między innymi podarował swój majątek trzem bardzo ubogim pannom, żeby miały posag i mogły wyjść za mąż. Niezwykła historia jego życia sprawiła, że w Kościele Wschodnim zyskał ogromne znaczenie i popularność jako cudotwórca, obrońca niewinnie oskarżonych, strażnik sprawiedliwości, a jego kult dorównywał czci Matki Boskiej i samego Chrystusa.

Tak jak Wschód wyniósł go na wyżyny gloryfikacji, tak Zachód, już w czasach średniowiecza, zaczął stopniowo desakralizować biskupa Mikołaja. Przypisanie mu roli rozdawcy nagród i kar oraz wprowadzenie jego postaci do świeckich zwyczajów szkolnych, przyczyniło się do ostatecznej zmiany jago statusu – z biskupa-cudotwórcy na postać „oswojoną”, o ludycznym, żartobliwym zabarwieniu. Można więc posunąć się do stwierdzenia, że kultura zachodnia wykreował Mikołaja „świeckiego”. Zmiany wizerunku tej postaci związane były niewątpliwie z przemianami w samej kulturze i odzwierciedlały atmosferę życia społecznego na przestrzeni mijających czasów.

Na polskiej wsi zachował się hagiograficzny wątek biografii świętego Mikołaja-biskupa, ale w jego kulcie odnaleźć można zarówno greckie jak i rodzime elementy. Przypisuje mu się wiele ról, ale najpopularniejsza związana jest z opieką nad zwierzętami, szczególnie wilkami oraz  pasterzami i ich stadami. Poza tym wierzono, iż jest niezwykle pomocny w doborze małżonka, chroni przed powodzią, burzą na morzu, kradzieżą i pomaga odzyskać skradzione przedmioty. W ikonografii przedstawia się go jako biskupa w długiej szacie, z pastorałem i specyficznymi atrybutami – kotwicą i okrętem (uratował okręt podczas sztormu), trzema złotymi kulami (posag dla biednych panien), z trojgiem dzieci w cebrzyku (wskrzeszeni młodzi podróżnicy). Swoje święto obchodzi 6 grudnia, który to dzień, wraz z poprzedzającą go wigilią, był czasem rytuałów pasterskich, polegających na paleniu ognisk, postach oraz modlitwach o zdrowie dla zwierząt i szczęśliwe wypasy. W okolicach Lublina istniał zwyczaj składania na ołtarzach w cerkwiach i kościołach tzw. wilków, czyli pasm lnu i konopi, na bat dla świętego Mikołaja oraz innych darów w postaci jajek, masła, pieczywa. Święcono je i oddawano proboszczowi – wierzono, że ofiara ta uchroni stada przed atakami wilków.

We wsiach Beskidu Śląskiego echa kultu świętego Mikołaja przybrały specyficzną formę tzw. mikołajów beskidzkich. Byli to przebierańcy podzieleni na dwie grupy –  mikołaje czarne (Lucyfer, diabły, Cygan z Cyganką, Żyd, niedźwiedź, koń z jeńcem) i mikołaje białe (biskup, wikary, ministranci, doktor, pan młody, żołnierz – czyli pozytywne postaci). Grupy przebierańców obchodziły domostwa z rodzajem przedstawienia, będącego symboliczną walką dobra ze złem. Dostawano za to datki, za które urządzano wieczorem poczęstunek w gospodzie, lub przeznaczano je na zbożny cel – zakup figury do kościoła, na mszę za kolędników.

W Beskidzie Żywieckim istniał zwyczaj obchodzenia domów przez młodego chłopca przebranego za biskupa. Rozdawał dzieciom jabłka, a pannom odczytywał „sprawozdania” o nich. Panny dostawały wianki z suchej koniczyny a młode mężatki wianki z grochu – znaczyło to, że stara panna będzie za rok grabić siano, a mężatka łuskać groch za piecem. Młodzieniec dostawał za to pieniądze lub poczęstunek.

W miastach, jeszcze na początku XX wieku, można było spotkać studentów przebranych za Mikołaja, anioła i diabła zbierających datki na cele charytatywne. W XVIII wieku popularne były tzw. skrzynki świętego mikołaja, które zasilane dotacjami i zapisami testamentowymi, funkcjonowały w kościołach jako swoisty fundusz dla ubogich panien. Mikołaj, pod postacią starca ubranego w biskupie szaty, który roznosi dzieciom prezenty, przywędrował do Polski dopiero w XIX wieku dzięki niemieckim zwyczajom. Obecnie w europejskiej tradycji najrozmaitsze wcielenia świętego służą przede wszystkim dzieciom ku pociesze, ale i ku przestrodze – Mikołaj bowiem nagradza tylko za dobre sprawowanie.

Oprócz zmiany ról, jakie przybierał Mikołaj w obrębie obrzędowości, ewoluował także globalny wizerunek świętego – ostatecznie, za sprawą skandynawskich legend i twórczości zachodnich artystów-rysowników, przybrał on postać miłego staruszka w świeckim, czerwonym stroju, mieszkającego pod kołem podbiegunowym i przemieszczającego się saniami zaprzężonymi w renifery. Dzisiaj popularność Mikołaja dodarła nawet do obcych mu pod względem kulturowym obszarów, takich jak Chiny czy Japonia.

Pierwszy i drugi dzień świąt

25 grudnia to pierwszy dzień świąt Bożego Narodzenia. Był to czas poświęcony wyłącznie odpoczynkowi w rodzinnym gronie i modlitwie. Rano uczestniczono w nabożeństwie, a po powrocie z kościoła spędzano czas w towarzystwie osób z najbliższej rodziny, posilano się świątecznymi potrawami, śpiewano kolędy, rozmawiano, modlono się. W tym dniu zabronione były wszelkie prace w domu i zagrodzie, oprócz tych koniecznych, związanych z oporządzeniem żywego inwentarza.

Drugiemu dniu świąt, przypadającemu na 26 grudnia patronuje święty Szczepan. Był to przede wszystkim dzień święcenia ziaren zbóż, które dodawano później do ziarna siewnego. Na pamiątkę męczeńskiej śmierci świętego Szczepana, który umarł przez ukamienowanie, obrzucano ziarnem z chóru kościelnego wiernych obecnych na mszy, a po nabożeństwie również księdza. W drodze powrotnej z kościoła do domu kawalerowie obsypywali owsem dziewczęta. Czynili to również sąsiedzi i domownicy obsypując się nawzajem. Składano sobie przy tym świąteczne życzenia. W zwyczajach tych wyłowić można pozostałości dawnych praktyk magicznych związanych z zaklinaniem urodzaju. W tym dniu rozpoczynały się także wizyty sąsiedzkie połączone ze śpiewaniem kolęd i składaniem życzeń, mające formę wesołej zabawy. Zaczynały się też podłazy – odwiedziny kawalerów połączone z chodzeniem w konkury. Dzień świętego Szczepana w tradycji ludowej to początek obchodów kolędniczych trwający do święta Trzech Króli (6 stycznia) lub dnia Matki Boskiej Gromnicznej (2 lutego).

W obecnych czasach wiele opisanych zwyczajów po prostu zanikło, część z nich przybrało inną formę lub zyskało nowe znaczenia w miejsce tych archaicznych, nie do końca już dzisiaj czytelnych. Niektóre przywędrowały z odmiennych kręgów kulturowych i zadomowiły się na dobre w naszej świątecznej obrzędowości – nie wyobrażamy sobie dzisiejszych świąt bez choinki, prezentów czy Mikołaja. Kultura to taka sfera życia, która jest ciągle żywa, zmienna, zaskakująca w swoich transformacjach. Tak naprawdę jest niczym innym jak lustrem, w którym odbija się ludzkość wraz ze swoimi ideami, dążeniami i rozumieniem świata.

Małgorzata Przytuła, etnolog
Dział Etnografii Polski i Europy
Państwowe Muzeum Etnograficzne w Warszawie

...