Wystawa Ludzie dla ludzi przyciąga pokolenia

Autor:


Jeszcze przez ok. 3 tygodnie będzie można oglądać na mieleckim placu Armii Krajowej wystawę "Ludzi dla ludzi", przygotowaną przez Stowarzyszenie Kulturalne j’ART’e. Przedstawia sylwetki bohaterów, którzy pod koniec lat 80-tych walczyli na Rzeszowszczyźnie o inną Polskę.

- Najpierw zainteresował mnie sam temat, bo reprezentuję rocznik ’89. Urodziłem się wtedy, gdy w Polsce zachodziły tak ważne zmiany. Chciałem zobaczyć bohaterów tamtych czasów. Nagle ze zdumieniem uświadomiłem sobie, że na jednym ze zdjęć jest… mój dziadek, Stanisław Marek. To było zupełne zaskoczenie, ale jestem bardzo dumny – mówi Tomasz Łazarek, student.

Wystawa cieszy się ogromnym powodzeniem, bo pokazuje historię inaczej niż podręczniki. – Dla nas, fotografów, najważniejszy był człowiek, bohater, jednostka, która rzuciła się w wir historii. Oczywiście pewne wydarzenia zna każdy, wie, w jaki sposób doszło do przemian, ale ich autorzy z czasem zlewają się w jeden wielki tłum. My chcieliśmy pokazać, że nawet po latach warto wyłonić z tego tłumu poszczególnych ludzi, którzy dziś mogą być inspiracją dla współczesnego młodego pokolenia – mówi Kinga Bielec, fotografka.

Okazało się, że założenia były trafione. – Tak naprawdę nie miałem pojęcia czym dziadek zajmował się w młodości, jaka ona była, a już na pewno nic nie wiedziałem o tym, że jest bohaterem jakiejś wystawy. Postanowiliśmy z kuzynem obejrzeć te zdjęcia z czystej ciekawości, ekspozycja zaintrygowała nas ze względu na temat. I nagle zorientowaliśmy się, że patrzymy na dziadka. Nie mogliśmy zrozumieć co się właściwie dzieje. Dziadek to człowiek bardzo skromny. Nigdy by nie powiedział wprost, że podejmował się spraw bardzo trudnych, niebezpiecznych, że się poświęcał pracując w WSK. Nawet moja mama tego tak do końca nie wiedziała. I nagle ta wystawa…Okazała się ważna dla mnie jako osoby z rocznika ’89, ale też dla mnie jako wnuka cichego bohatera tamtych lat – podkreśla Tomasz Łazarek.

Wystawa działa jak magnes także na ludzi z generacji, która w ’89 przeżywała swoją młodość, była aktywna zawodowo, podejmowała życiowe decyzje. – Patrzę na tę wystawę już dość długo i analizuję ją od różnych stron. Bardzo mnie cieszy, że w ogóle jest. Drugie co doceniam to fakt, że wystawę stworzyli młodzi ludzie. A po trzecie, że zdjęć patrzą na mnie osoby, które znam z widzenia, które mieszkają obok mnie, są więc dla mnie bardzo autentyczne, bliskie – mówi pani Maria z Mielca. - To nie jest tak, że ta rewolucja dokonywała się sama, albo, że robili ją wielcy politycy. Bohaterami jest całe nasze pokolenie, ale i każdy z nas z osobna, każdy, kto coś zrobił, coś poświecił. Zanim powstała wystawa, kilkunastu uczestników projektu poszerzało wiedzę na warsztatach fotograficznych z elementami dziennikarstwa, które prowadził Łukasz Trzciński, fotograf dokumentalista, wykładowca Akademii Fotografii w Krakowie. Młodzi artyści: Ola Jachimska, Irek Kowal, Kinga Bielec, Kuba Michoński, Aleksander Gładysz i Paweł Wolanin zakończyli projekt wystawą.

Wystawa została wsparta w konkursie dotacyjnym „Obywatele w życiu publicznym - rocznica 89 roku” Fundacji im. Stefana Batorego.Wśród bohaterów wystawy jest m.in. mielczanin Władysław Ortyl, dziś senator, wcześniej pracownik Wytwórni Sprzętu Komunikacyjnego Polskich Zakładów Lotniczych w Mielcu. Wyłowiony przez Mariana Strycharza zaangażował się w struktury Solidarności i po 1989 roku brał udział w tworzeniu Mieleckiej Agencji Rozwoju Regionalnego. Z kolei Adam Chrabąszcz, znany dziś w Mielcu jako aktywny radny powiatowy, w warszawskim Bumarze organizował związek zawodowy. Jako najmłodszy. Widzowie wystawy będą mieli okazję poznać również Łucję Furdynę, która kiedyś pracowała w zakładowych mediach, dziś nie angażuje się zupełnie w życie polityczne. Józef Niwa, Stanisław Brzoza i Stanisław Marek byli robotnikami w WSK w Mielcu. Strajkowali jako pierwsi. Rozpoczęli walkę o zmiany, jak wielu ich współpracowników. Dziś mówią, że przecież nie chodziło o uznanie i medale, dlatego nigdy nie dążyli do tego, aby ich nazwiska były znane. Woleli pozostać „szarymi obywatelami”. Danuta Maziarska to dla wielu po prostu nauczycielka, ale wiele ją różni od przeciętnych pedagogów. W „S” od 1980. To m.in. współorganizatorka Komitetu Zakładowego, w 1981 współorganizatorka i wiceprzewodnicząca Komisji Rejonowej Pracowników Oświaty i Wychowania w Mielcu. Odznaczona za działalność na rzecz wolnej Polski Krzyżami Gdańskimi, Złotą Odznaką Sekcji Krajowej OiW Gdański, nagrodą MEN, medalem KEN. Otrzymała status pokrzywdzonego nadany przez Instytut Pamięci Narodowej.

W centrum uwagi, zapewne zwłaszcza mieszkańców Jarosławia i okolic, znajdzie się także Andrzej Wyczawski, w latach 80. pracownik w Zakładach Przemysłu Cukierniczego „San” w Jarosławiu, założyciel tamtejszej „Solidarności”. Internowany w ZK w Uhercach i Łupkowie. W latach 1988-90 był przewodniczącym Międzyzakładowej Komisji Związkowej NSZZ „Solidarność”. Dziś - burmistrz Jarosławia. Barbara Żak to natomiast nauczycielka matematyki w I LO im. Mikołaja Kopernika w Jarosławiu. Jaka była jej historia? W latach 80. była działaczką Tymczasowego Zarządu Komitetu Założycielskiego „Solidarności” Nauczycielskiej w Jarosławiu. Członkini Rady Miasta pierwszej kadencji. Ks. Kazimierz Wójcikowski dał się poznać jako oddany współpracownik ś.p. Ks. Bronisława Fili. Pełnił posługę w Jarosławiu w latach 1971-82. W latach 80. był kapelanem jarosławskiej "Solidarności” oraz Stowarzyszenia Osób Represjonowanych w Stanie Wojennym Oddział w Jarosławiu. A dziś? To proboszcz parafii Matki Bożej Pocieszenia w Jodłówce.


...