Matthew Woodring Stover - Bohaterowie umierają

Autor:


Hari Michaelson aka Caine, sławny na całą Ankhanę jako Ostrze Tyshalle'a, zabija krolów i plebejuszy, bohaterów i złoczynców. Jest bezlitosny, niemożliwy do powstrzymania, po prostu najlepszy w swoim fachu, to doskonały zabójca, ale nie superbohater, bo tacy giną.

Caine to zimnokrwisty profesjonalista, który jest dlatego tak dobry w tym co robi, bo poświęca się walce całkowicie, jakby była jego ostatnią. Dzięki temu radzi sobie nawet z silniejszymi przeciwnikami, a dodatkową pomocą służy mu także jego krwawa renoma. Sięga po nieczyste metody, wykorzystuje ludzi uważających się za jego przyjaciół, nie interesują go moralne implikacje jego zawodu, jednym słowem, drań. A jednak to po jego stronie stoimy, bo okazuje się że tkwią w nim pokłady dobra, Gdy sam zostaje wplątany w intrygę, z zainteresowaniem śledzimy jego walkę o życie żony,  o swoje życie i przyszłość.

Poznaj historię Caine i dowiedz się kim jest naprawdę!!!

Fragment:

Kładę rękę na klamce i w tym momencie jakiś żywcem pochowany we mnie instynkt odzywa się w mojej piersi: to będzie bolało.
Biorę głęboki wdech i wchodzę.
Sypialnię księcia regenta Toa‑Phelathona urządzono naprawdę gustownie i bez przepychu, wziąwszy pod uwagę, że śpi tu facet, który włada drugim co do wielkości cesarstwem w Nadświecie. Już samo łóżko jest skromne – ma tylko osiem kolumienek i pół akra powierzchni (albo coś koło tego); dodatkowe cztery kolumny – każda z bogato rzeźbionego thierrilu o różowych żyłkach i grubsza od mojego uda – podtrzymują lampy z jaśniejącego mosiądzu. Długie żółte płomienie jak ostrza włóczni falują delikatnie, poruszane podmuchem z ukrytych drzwi dla służby. Bezgłośnie zamykam drzwi za sobą, a ich pokryta brokatową tapetą powierzchnia idealnie stapia się z wzorem na ścianie.
Brnę przez wzburzone morze jedwabnych poduszek – sięgającą kolan chmurę lśniących, żywych kolorów. Dostrzegam błysk złota i mignięcie czegoś o barwie bordo po mojej lewej i nagle serce zaczyna mi walić jak oszalałe – ale to tylko moja własna liberia, przebranie służącego, na mgnienie oka pochwycone przez srebrne lustro na szafce nocnej z lakierowanego lipkeńskiego krimu. W odbiciu widzę zaklęcie, zaczarowaną twarz, którą noszę: gładkie, zaokrąglone policzki z ledwie śladem meszku zamiast zarostu, jasne włosy. W nagrodę posyłam sobie uśmiech, rozciągając spierzchnięte usta, i mrugam do siebie porozumiewawczo, po czym bezgłośnie wzdycham i ruszam dalej.
Książe regent leży wsparty na poduszkach większych od mojego łóżka i pochrapuje spokojnie. Siwe wąsy poruszają mu się przy każdym świszczącym wdechu i wydechu. Na jego szerokiej piersi leży okładką do góry książka – jeden z serii romansów koryjskich Kimlarthena. To znowu wywołuje mój uśmiech: kto by pomyślał, że Lew Prorithuna jest sentymentalny? Bajki – proste historie dla prostych umysłów, zefirek chłodzący czoło umęczone złożonością prawdziwego życia.

...