Włoszczyzna w Polsce

Autor:


Warzywa popularnie nazywane włoszczyzną (marchew, pietruszka, por, seler) mają swą ojczyznę na południu Europy, w basenie Morza Śródziemnego. Niektóre, jak pietruszka i seler są obywatelami świata - występowały poza naszym kontynentem (w Afryce, Ameryce i Azji). Z ciepłego, śródziemnomorskiego regionu pochodzą też buraki, kabaczki, cukinie, kalafiory, a także brokuły.Powszechnie uważa się, że w Polsce wyżej wymienione jarzyny zjawiły się za sprawą królowej Bony. Jest to zarazem słuszne i niesłuszne przekonanie.

Marchew, pietruszkę, pory, selery, jak również buraki, kalafiory, sałatę i włoską kapustę jadano w Polsce już w XIV i XV wieku. Pojawiały się one stopniowo wraz z zakonnikami, kupcami i wracającymi z uniwersytetów studentami. Były też sprowadzane na dwór królewski. Jednak ich zasięg i popularność były niewielkie. Właściwie nie wychodziły poza kuchnie klasztorne i domy włoskich kupców, osiedlających się w Polsce. Czasem pojawiały się na stole królewskim. Nie wpływały zatem na zmianę jakościową polskiej sztuki kulinarnej. Dopiero przybycie w kwietniu 1518 roku poślubionej przez Zygmunta włoskiej księżniczki Bony Marii Sforzy d`Aragon zmieniło tę sytuację.

Bona była córką księżnej Izabeli z hiszpańskiego rodu Aragonów i księcia Mediolanu Giangaleazza Sforzy. Urodziła się w 1494 roku w zamku niedaleko Pawii, dzieciństwo i młodość spędziła w Mediolanie oraz Bari. Oprócz etykiety, tańca, gry na instrumentach i śpiewu, biegle znała łacinę i hiszpański, rozczytywała się w literaturze antycznej i pismach doktorów kościoła, poznała elementy arytmetyki, geometrii, geografii i nauk przyrodniczych, wprowadzona została także w zagadnienia prawa i kierowania państwem. Otrzymała więc wykształcenie nie tylko godne swego stanu, ale też predestynujące ją do roli władczyni. Gdy została drugą żoną polskiego króla Zygmunta I, światłego i mądrego władcy, mogła je wykorzystać. Wiedza królowej w połączeniu z energicznym temperamentem, odwagą działania, gospodarnością, oszczędnością i umiejętnym zarządzaniem zaowocowały nie tylko licznymi reformami gospodarczymi, ale też upowszechnieniem ogrodnictwa. Na terenach, którymi zarządzała lokowała nowe wsie, zakładała folwarki, warzywniki i winnice. W ogrodach warzywnych zalecała uprawianie właśnie tego, co kojarzy się nam z włoszczyzną i Włochami, jak również pomidorów.

Pomidor nie jest Europejczykiem, chociaż na dobre zadomowił się w naszej kuchni. Przywędrował z Ameryki wraz z Kolumbem i początkowo osiadł na południu Europy, aby stamtąd wraz z Boną przybyć do Polski.

Przybyszem z Ameryki Południowej jest również ziemniak. W Polsce pojawił się podobno po Odsieczy Wiedeńskiej, w 1683 roku. Królowa Marysieńka, żona Jana III Sobieskiego, z upodobaniem sadziła ziemniaki na klombach, jako kwiatki – bo przyrządzone przez kucharza nie znalazły uznania. Walory kulinarne ziemniaka doceniła we Francji pani Pompadour, a wielkim popularyzatorem jego upraw był Giovanni Giacomo Casanova. Podczas pobytu w Polsce, rozmawiając ze Stanisławem Augustem być może próbował zainteresować króla ziemniakami, a zwłaszcza ich łatwą uprawą, co pomogłoby w likwidacji głodu. Najoryginalniejszą formę upowszechnienia tego smacznego i wielofunkcyjnego warzywa stosował król Prus Fryderyk Wielki. Podróżując po kraju pod koniec lat siedemdziesiątych XVIII wieku rozdawał je wśród poddanych, a będąc w Brzegu, podczas przemówienia rzucał ziemniakami w zebrany tłum z balkonu domu przy rynku.

Katarzyna Buczek jest doktorem nauk humanistycznych i adiunktem w Katedrze Historii Oświaty i Wychowanie na Wydziale Pedagogicznym UW. W badaniach zajmuje się historią edukacji w XVIII – XX wieku, jak również obyczajowością i historią życia codziennego doby staropolskiej i oświecenia. Od lat współpracuje z Zamkiem Królewskim w Warszawie, prowadzi comiesięczne Spotkania Literackie, zajęcia dla przedszkolaków, a także lekcje muzealne. Kolekcjonuje XIX wieczne książki kucharskie i poradniki. Współpracuje z marką Winiary.

...