Jesienna depresja? Nie tym razem!

Autor: Małgorzata Fall


Trudno jest znaleźć osobę, która na pytanie o ulubioną porę roku, wskazałaby trwającą już od jakiegoś czasu jesień. Większości z nas nie kojarzy się ona bowiem z niczym innym, jak tylko nieustannie nękającym zmęczeniem, przygnębieniem, brakiem chęci do życia. Dlaczego? Nawet ta „złota, polska” zawsze sprzyja pojawianiu się depresji. Tej jesiennej rzecz jasna. Wiele osób bagatelizuje problem doskwierającej w tym niezbyt urokliwym, chłodnym i pochmurnym okresie melancholii. Inni nie zdają sobie nawet sprawy, że przyczyny odczuwanych syndromów nie powinni tłumaczyć niewyspaniem, kłopotami w pracy czy „trudnym czasem” w związku. Są również tacy, którzy owszem, o jesiennej depresji słyszeli, ale nigdy nie dopuściliby do siebie myśli, że mogliby paść ofiarą tej „choroby”. Jak wiadomo nie od dziś, uciekanie od problemu jest chyba najgorszą drogą do walki z nim. Osobiście proponuję dowiedzieć się kilku istotnych rzeczy na temat tego, czym owa dolegliwość właściwie jest i, co najważniejsze, jak skutecznie się jej pozbyć. Naukowa nazwa niesie za sobą pewną dwuznaczność. SAD ( seasonal affective disorder) to, tłumacząc dosłownie, Sezonowe Zaburzenie Afektywne. W języku angielskim słowo „sad” oznacza również „smutny”, jak widać jest to bardzo trafny zbieg okoliczności. Jesienną depresję została uznana za chorobę dopiero na początku lat osiemdziesiątych. Najbardziej podatne na nią są osoby z dosyć szerokiej grupy wiekowej, będące między 20 a 40 rokiem życia. Częściej dolegliwość ta dotyczy kobiet. Około 10-20% społeczeństwa jest dotknięte początkowym stadium Sezonowego Zaburzenia Afektywnego. 4-6% populacji to już chorzy „pełnowymiarowi”. Starsi ludzie nie muszą się go obawiać, gdyż w późnym wieku SAD znacznie łagodnieje. Po czym poznać, że padliśmy ofiarą depresji sezonowej? Jeśli chodzi o objawy czysto fizyczne, to należy w tym miejscu wymienić zwiększony apetyt, który w efekcie daje raczej niepożądany przyrost masy mięśniowej, nadmierną senność i zmniejszoną aktywność fizyczną, szczególnie na początku dnia, osłabienie popędu seksualnego, problemy z koncentracją, nasilenie efektów napięcia przedmiesiączkowego u kobiet. Psychiczno-emocjonalne objawy SAD to między innymi brak energii do działania, wszechogarniający marazm i apatia, rozdrażnienie, częste wahania nastroju, różnego rodzaju lęki. Ogólnie rzecz ujmując, będący w stanie jesiennej depresji są smutni, wszystko ich przygnębia, odczuwają całkowity brak chęci do życia. Dość dużym minusem tej choroby jest fakt, że gdy raz nas dopadnie, w kolejnych latach wykazywać będziemy tendencje do tego, by paść jej ofiarą. Oczywiście nie znaczy to, że nie da się owego zjawiska powstrzymać. Nauka nie potrafi jeszcze do końca wyjaśnić przyczyn SADu. Wiadomo na pewno, że syndrom ten ma wiele wspólnego z niedoborem światła, doskwierającym nam w sezonie jesienno-zimowym. Z medycznego punktu widzenia, wygląda to następująco. Do siatkówki oka dociera światło. Stamtąd, zamienione na impuls nerwowy, trafia do mózgu, którego zadaniem jest produkowanie hormonów szczęścia. Upraszczając, im mniej światła, tym mniej radości. Niezaprzeczalnym faktem jest, że czynniki takie jak zmiany ciśnienia, skoki i spadki temperatury, wszechobecna szarość i ponura atmosfera również niekorzystnie wpływają na nasz nastrój. Uczeni twierdzą jednak, że brak światła jest mimo wszystko elementem kluczowym. Czas najwyższy, by podpowiedzieć co zrobić, by stawić czoła jesiennemu przygnębieniu i puścić je w niepamięć już w listopadzie. Przede wszystkim należy dużo czasu spędzać na powietrzu. Mimo że pogoda nie sprzyja długim spacerom po lesie, warto przynajmniej raz dziennie spróbować wybrać się, choćby na krótką przechadzkę z psem. Oczywiście obowiązkowo w czasie, gdy na zewnątrz jest jeszcze jasno. Chodzi bowiem o złapanie kilku promieni słońca. Nawet niewielka ich ilość ma działanie wręcz „zbawienne”. Pozostałą część dnia sugerowałabym spędzić w dobrze oświetlonych pomieszczeniach. Sztuczne światło, mimo że nie może równać się z naturalnym, również w pewnym stopniu sprzyja naszemu samopoczuciu. Warto więc zainwestować w dodatkową lampkę, czy komplet mocniejszych żarówek. Inną skuteczną bronią w walce z SADem jest aktywność fizyczna. Siłownia, basen, poranna gimnastyka, uprawiane regularnie na pewno wprowadzą w lepszy nastrój, dodadzą pewności i zadowolenia z siebie. Co więcej, ruch powoduje produkowanie tak bardzo potrzebnych w tym okresie hormonów szczęścia. Jak widać, sport to zdrowie, już nie tylko fizyczne. Jesienią należy pamiętać, by przesadnie nie ulegać modzie na szarości. Owszem, prezentują się one doskonale na ubraniach, butach czy płaszczach. Nigdy jednak nie powinny królować w naszych domach. W chłodne, ponure wieczory dobrze jest nacieszyć oko bukietem kolorowych kwiatów w wazonie, złotymi liśćmi uzbieranymi na ostatnim spacerze, czy choćby promienną, nową narzutą na łóżko. Warto dbać o to, by miejsce zamieszkania, szczególnie w sezonie jesienno-zimowym, emanowało ciepłymi, rozweselającymi barwami kojarzącymi się z latem. Oprócz metod naturalnych, istnieje też kilka farmakologicznych sposobów walki z sezonową depresją. Należy jednak wykorzystać je tylko, gdy metody naturalne zawiodły. Fototerapia to zabieg polegający na skierowaniu na skórę białego, nieszkodliwego światła. Nie zawiera ono promieni UV, więc nie powoduje podrażnień. Z tego dobrodziejstwa można skorzystać w salonach odnowy biologicznej. Istnieje oczywiście opcja kupienia własnej lampy, ich ceny są jednak dość wysokie, oscylują w granicach 600-1000zł. Gdy wszystkie wymienione przeze mnie metody nie przyniosły pożądanego efektu, pozostaje jeszcze jedno wyjście- udać się do specjalisty. Wizyta u psychiatry nie jest w tym przypadku niczym uwłaczającym czy wstydliwym, ponieważ pamiętajmy, że stosunkowo dużo ludzi pada ofiarą SADu. Lekarz, po odpowiednim zbadaniu sprawy, przepisze leki, które na długo (może i na zawsze) zażegnają problem sezonowej depresji. Dużo światła, sportu, kolorów, poza tym zamiast siedzieć w domu i oddawać się przytłaczającym niekiedy refleksjom, warto zamienić to na miły wieczór z przyjaciółką, obowiązkowo przy kubku ulubionej herbaty. Dzięki tym sposobom, każda jesień będzie już tylko „złotą, polską” i wcale nie taką złą.

...