Ewa Minge, polska projektantka, która od wielu lat pracuje na swoją markę czuje się obywatelką świata. Jest tak samo mocno związana z Polską, jak i Italią, która okrzyknęła ją nawet polską Włoszką. Co więcej, gdy pokazała swoją kolekcję w Paryżu, tamtejsi krytycy zachwycali się nad "tak pięknie francuską kolekcją".

Polska Agencja Prasowa "PAP" Life zdradza, jakie znaczenie dla pracy twórczej ma miejsce, w którym przebywamy. "Nieważne, gdzie mieszkamy, czy w Nowym Jorku czy w Zielonej Górze, czy w moim Szczecinku, w którym się urodziłam, czy w jeszcze mniejszej miejscowości, gdzie jest moje serce i jedna z moich firm, gdzie jest wzorcownia i powstają wszystkie wzory czyli w Pszczewie, malutkim miasteczku na obrzeżach Puszczy Nadnoteckiej. Jestem takim człowiekiem, który dobrze się czuje i tam, i w Mediolanie, Rzymie czy Paryżu. W zasadzie czuję się obywatelką świata i nieważne, gdzie tworzę" - mówi projektantka.

Są jednak miejsca i warunki, które sprzyjają pracy twórczej, zwłaszcza tej związanej z projektowaniem mody. "Ani projektanci Gucci czy Diora ani Dolce i Gabbana nie siedzą w Mediolanie czy Paryżu i nie pracują pod oknami Fashion Weeku tylko każdy z nich zaszywa się w miejscu, gdzie słuchają muzyki, gdzie są przyjaźni ludzie i przyroda. Najbardziej pożądanym przez projektantów miejscem jest Jezioro Como. Domy mody i firmy zajmujące się wzornictwem przemysłowym zatrudniają i ściągają tam projektantów dając im doskonałe warunki do pracy. A te doskonałe warunki to willa z widokiem na jezioro, cisza i spokój, dobra kuchnia i oczywiście sowite wynagrodzenie. Dzięki temu mogą pracować na takim poziomie. Myślę, że do tego, abyśmy byli twórczy, potrzebne są nam przeżycia, uduchowienie, ludzie, których spotykamy, rozmowy, książki, muzyka - tysiące, tysiące rzeczy" - opowiada projektantka.

"Za to z całą pewnością mnie najbardziej odstraszają podczas tworzenia i powodują, że czuję się spięta i sztywna - korki warszawskie" - dodała Ewa Minge.

Rozmawiała: Jagoda Mytych "PAP Life"



Najczęściej zadawane pytania



Podobne artykuły:


Wersja do druku