Oto pierwsza część opowiadania. MOTTO:

Świat zrobił ze mnie dziwkę, ja z niego zrobię burdel."Wizyta starszej pani" F. Durremat

1
Mocnym szarpnięciem obudził mnie na nowy dzień. Nie otwierałam oczu, udając sama przed sobą, że nie pamiętam nocy. Ale cóż, nie dało się uniknąć tej ohydy. Czułam smak zimnego metalu na języku. Ciało nie było moje, składałam się z lepkiej, cuchnącej miazgi. Jednocześnie nie przyznawałam się do tego zezwłoka w wymiętej pościeli i próbowałam rozpaczliwie w nim się ukryć. Ale obrazów wypływających gdzieś z czarnej, ziejącej znajomym smrodkiem dziury, nie dało się powstrzymać. W uszach skrzeczało mi skrzypiące murmurando jego paskudnego głosu i tylko czasem mój własny głos wybijał się z niego powtarzając dobitnie słowo "szmata". Z wysiłkiem rozkleiłam oczy na szare, kłujące światło majaczące w prostokącie okna na przeciwległej ścianie mrocznego, obskurnego pokoiku hotelowego. To był tani hotelik, mały pokój i niewielkie okno. Jeszcze wczoraj po południu, w całej swojej naiwności myślałam, że chociaż wybierze porządny hotel. Ale on raczej nie odczuwał takiej potrzeby - czysta pościel, miłe otoczenie nie były specjalnie ważne. Skrzypiał coś nadal za moim uchem, więc wstałam, podeszłam do stolika, podniosłam płaszcz z blatu, założyłam go na siebie i wyszłam na maleńki balkonik. Wyjęłam z kieszeni papierosy i zapaliłam. Przynajmniej smak w ustach mogłam zmienić. Na równie obrzydliwy, co prawda, ale zawsze inny.
- Myślałem, że już nie palisz. Jakbym wiedział, to bym nigdy cię tu nie przyprowadził. Obyś umarła szybko i w wielkich bólach od tego świństwa.
- Teraz już nie powinno cię to obchodzić.
Skrzypienie. Nie słuchałam go. Modliłam się, żeby nie wylazł za mną na balkon. Żeby się ubrał i wyszedł. Żebym nie musiała już na niego patrzeć. Żebym nie musiała go słuchać. Byłam gotowa spalić pod rząd pozostałych dziewiętnaście papierosów, marznąc na tej obdrapanej konstrukcji, szumnie zwanej balkonem, nie odwracając się i nie patrząc do środka.
- Zjesz śniadanie?
"Kurwa, czy nie możesz zrozumieć, że nie chcę cię słuchać?! Wypierdalaj stąd, zabieraj manatki i odpierdol się ode mnie!!! Jedz sobie, kurwa, sam, byle z dala ode mnie!!!"
- Nie, dziękuję. Nie jestem głodna.
- Nie pal następnego. I chodź tu, bo będziesz chora.
"Chora, to ja do kurwy nędzy już jestem!"
- Jak już wczoraj zauważyłeś, jestem pełnoletnia i mam zamiar sama decydować o tym ile i kiedy będę palić.
- Idiotka.
- Dziękuję. Komplemenciarzem, to ty nie jesteś.
Wykrzykiwałam z siebie te zdania, bo mówiłam właściwie do ściany budynku naprzeciwko. "Pozwól mi jeszcze przez chwilę się nie odwracać i nie oglądać twojej ohydnej mordy!"
Patrzyłam na brudną ścianę naprzeciw i przygryzałam dolną wargę tak, aby sprawić sobie jak najwięcej bólu. I tylko przerywałam co chwila, żeby szybko i z teatralną prawie nerwowością zaciągnąć się papierosem. Widziałam jakby z zewnątrz swoje szkliste oczy. Poczułam jak ściska mi się gardło, jak zaczyna boleć i szczypać, jak mnie wierci w nosie i jak powoli wilgotnieją wewnętrzne kąciki oczu. Zacisnęłam zęby i zawyłam z bólu. "No tak, lewa, górna siódemka. Będę w końcu musiała pójść do tego pieprzonego dentysty." Zamknęłam oczy i poczułam jak spod rzęs skapnęły dwie łzy. Wyrzuciłam papierosa za balustradę i ponownie zacisnęłam zęby. "Kurwa, znowu ta siódemka!…" Pociągnęłam nosem. "Nie, nie dam jebanemu skurwysynowi satysfakcji. Chociaż jaką mógłby mieć satysfakcję?… No chyba, że pomyślałby, że płaczę z powodu końca tej cudownej nocy. Taa… znając jego pewność siebie tak by to właśnie zinterpretował, dziadyga jebany, pierdolec, skurwiel, chuj jeden… Aż mi brakuje określeń… Mój słownik wulgaryzmów polskich jest zdecydowanie zbyt ubogi. Trzeba było w dzieciństwie na podwórku bardziej uważać…"
Z wściekłością weszłam do pokoju i starając się nie patrzeć w głąb zaczęłam zbierać swoje rzeczy. Podszedł z boku i stanął nade mną, gdy się schylałam.
- Jak się czujesz?
- Wybacz, ale spieszy mi się. Zaspałam. Mam jeszcze dużo roboty dzisiaj.
Nie podnosiłam wzroku. "Byle nie widzieć tej obleśnej gęby." Wstałam bokiem do niego i nie patrząc wyminęłam go. Prawie pobiegłam do łazienki. Zamknęłam się, cisnęłam rzeczy na podłogę i spojrzałam w lustro. Swojej twarzy nienawidziłam w tym momencie równie mocno jak jego. Przejechałam po niej paznokciami (zapewne tylko dlatego, że zawsze obcinam je tuż przy skórze - nie mogłam sobie zrobić większej krzywdy), aż zostały czerwone krechy. Zamachnęłam się ręką w bliżej nieokreślonym geście wściekłości, co pomogło o tyle, że zawadziłam ręką o szafkę, robiąc przy tym niezły hałas i rozdzierając rękaw płaszcza.
- Wszystko w porządku? - odezwało się skrzypienie zza drzwi.
- Tak. Potknęłam się.
Zdjęłam płaszcz i usiadłam naga na podłodze. Objęłam kolana ramionami i zaczęłam kiwać się w przód i w tył. Zapaliłam kolejnego papierosa. Już teraz spokojnie. Coraz trudniej było mi powstrzymać łzy. Chciałam wypalić papierosem wszystkie miejsca na mojej skórze, których dotknął. Przycisnęłam papierosa do wewnętrznej części prawego przedramienia, ale nie wytrzymałam długo. Syknęłam cicho i pozwoliłam łzom spłynąć swobodnie po moich policzkach.
- Jezu, już dziesiąta! - skrzypienie za drzwiami osiągnęło nieznośne dla moich bębenków słuchowych stężenie decybeli. - Muszę już iść, pospiesz się.
- Jak się spieszysz, to już idź. - ledwie pokonałam łzy, które żelazną dłonią zaciskały się na moim gardle, łamiąc głos w starą, zepsutą harmonijkę.
- Do zobaczenia na treningu! Dziękuję ci za wieczór Oleńko, mam nadzieję, że uda się to jeszcze powtórzyć. O ile przestaniesz palić, oczywiście.
Wiedziałam, że stał pod drzwiami i czekał na odpowiedź. Nachyliłam się do kratki wentylacyjnej u dołu drzwi i wydmuchnęłam przez nią dym. Stał tam jeszcze przez chwilę, po czym wyszedł, delikatnie zamykając drzwi. Chciałam wybuchnąć gromkim szlochem, ale nie udało mi się. Łzy kapały bezgłośnie, gdy parzyłam palce o żarzący się filtr po tym, co jeszcze przed chwilą było L&Mem Mentholem. Przynajmniej nie oglądałam już tej paskudnej facjaty, tego pomidora, którym najchętniej pierdolnęłabym o ścianę. Niedopałek syknął wrzucony do kibla. Wstałam. Ubrałam się. Wyszłam.

Kolejna część za 2 tygodnie.

Najczęściej zadawane pytania



Podobne artykuły:

mycie okien

Wersja do druku