"Weranda pełna słońca" to słodko-gorzka książka o życiu kobiety, w której każda z nas może odnaleźć cząstkę siebie. Opowiada o stracie i cierpieniu, ale także o wybaczaniu, rodzącej się miłości i nie zawsze prostych kontaktach z rodziną. Dzisiaj premiera książki na polskim rynku. Z tej okazji o szukaniu inspiracji, godzeniu pisania z życiem rodzinnym oraz dalszych planach twórczych opowiada autorka powieści - Juliette Fay.

Jak zrodził się pomysł na napisanie tej książki?

Juliette Fay: Historia przedstawiona w Werandzie peÅ‚nej sÅ‚oÅ„ca byÅ‚a w mojej gÅ‚owie od dawna. MyÅ›lÄ™, że jej zaczÄ…tki pojawiÅ‚y siÄ™ w czasie, gdy wyszÅ‚am za mąż. Nigdy wczeÅ›niej nie kochaÅ‚am nikogo tak jak swego męża i nigdy wczeÅ›niej nie czuÅ‚am siÄ™ tak bardzo kochana. Pewnie stÄ…d wziÄ…Å‚ siÄ™ mój ogromny strach przed utratÄ… najważniejszej osoby w życiu. Potem urodziÅ‚o nam siÄ™ pierwsze dziecko i wtedy pomyÅ›laÅ‚am: „No Å‚adnie, teraz to dopiero siÄ™ zacznie”. MartwiÅ‚am siÄ™ już nie tylko o swojego męża, ale i o ojca naszych dzieci. RadziÅ‚am sobie z gnÄ™biÄ…cym mnie lÄ™kiem, wymyÅ›lajÄ…c historie, w których ja sama lub inne, fikcyjne osoby stawiaÅ‚y czoÅ‚o temu dramatowi. PostanowiÅ‚am przelać swoje fantazje na papier i zobaczyć, co z tego wyjdzie.

W jaki sposób organizuje sobie pani pracę? Czy trudno jest pogodzić pisanie z obowiązkami domowymi i opieką nad czwórką dzieci?

Juliette Fay: Zaczęłam pisać, gdy moje najmÅ‚odsze dziecko miaÅ‚o dwa lata. Z poczÄ…tku mogÅ‚am sobie pozwolić na godzinÄ™, góra dwie, pracy wczeÅ›nie rano, późno wieczorem lub kiedy maÅ‚e zasypiaÅ‚o w ciÄ…gu dnia. Prawda jest taka, że uwielbiam pisać i myÅ›lÄ™, że jeÅ›li naprawdÄ™ zależy nam na czymÅ›, zawsze uda siÄ™ znaleźć choć odrobinÄ™ czasu, by oddać siÄ™ ukochanemu zajÄ™ciu. CzÄ™sto tÅ‚umaczÄ™ dzieciom: „Teraz muszÄ™ usiąść przy komputerze i trochÄ™ popracować, tak samo jak wy musicie odrobić lekcje”.
PisaÅ‚am już w różnych zgieÅ‚kliwych i rozpraszajÄ…cych miejscach – w kawiarni Starbucks, w salonie fryzjerskim, w towarzystwie przyjaciół podczas weekendowego wypadu. Nie udaje mi siÄ™ pisać codziennie, chociaż jest to ideaÅ‚, do którego dążę, ale dość szybko potrafiÄ™ wejść w rytm pracy nawet po kilku dniach lub tygodniach przerwy.

Lubi pani piec ciasta? SkÄ…d wziÄ…Å‚ siÄ™ pomysÅ‚ na „ciasto z wody”? Czy jest to koncept zupeÅ‚nie zmyÅ›lony, czy może z życia wziÄ™ty?

Juliette Fay: PiekÄ™ ciasta, ale nie jestem w tym mistrzyniÄ…. „Ciasto z wody” to licencja poetycka, ale muszÄ™ przyznać, że podoba mi siÄ™ idea zadośćuczynienia skrzywdzonej osobie nie samymi sÅ‚owami, ale również czynem. UmiejÄ™tność przepraszania jest w życiu bardzo ważna i myÅ›lÄ™, że czasami nie wystarczy powiedzieć „przykro mi”.

Pani opowieść skupia się na relacjach międzyludzkich. Dlaczego jednym z bohaterów została osoba z zespołem Aspergera, zaburzeniem często charakteryzującym się brakiem umiejętności społecznych?

Juliette Fay: Zespół Aspergera mnie fascynuje, ponieważ z jednej strony może być obciążeniem dla osoby nim dotkniÄ™tej, zwÅ‚aszcza w sferze kontaktów towarzyskich, z drugiej jednak czÄ™sto wiąże siÄ™ z wybitnymi zdolnoÅ›ciami w pewnym obszarze. Poza tym syndrom ten umożliwiÅ‚ mi scharakteryzowanie nie tylko Mike’a, brata Janie, ale i Robby’ego, jej zmarÅ‚ego męża. PotrafiÅ‚ on znaleźć z Mikiem wspólny jÄ™zyk, co nie zawsze udawaÅ‚o siÄ™ jego rodzonej siostrze. Z moich obserwacji wynika, że zwykle przyzwyczajamy siÄ™ do swoich krewnych, nawet tych najbardziej ekscentrycznych, ale to wcale nie oznacza, że ich rozumiemy.

Potrafiła pani dobrze wczuć się w sytuację kobiet biorących udział w kursie samoobrony. Czy padła pani kiedyś ofiarą napaści?

Juliette Fay: Wiele lat temu brałam udział w podobnych zajęciach i zrobiły one na mnie ogromne wrażenie. Sama nigdy nie zostałam zaatakowana, ale kilka uczestniczek zajęć przeżyło napaść i bardzo poruszyły mnie ich historie. Niesamowitym przeżyciem było również obserwowanie przemiany, jaka w nich następowała w trakcie kursu. Kilka lat zajmowałam się także przeciwdziałaniem przemocy wobec nieletnich, dlatego znam to zagadnienie od wewnątrz, a to z kolei pomogło mi stworzyć wiarygodne postacie.

Czy bohaterowie pani powieści mają odpowiedników w rzeczywistości?

Juliette Fay: Żaden z bohaterów nie jest wierną kopią jakiejś znanej mi osoby. Uważam, że moim zadaniem jest tworzenie postaci, a nie przenoszenie na karty powieści ludzi żyjących w rzeczywistości. Przede wszystkim dlatego, że można zranić w ten sposób czyjeś uczucia.

Nad czym pracuje pani obecnie?

Juliette Fay: PiszÄ™ opowieść o rozwiedzionej kobiecie wychowujÄ…cej jedenastoletniÄ… córkÄ™. MyÅ›lÄ™, że w relacjach miÄ™dzyludzkich pewne problemy sÄ… zawsze aktualne – walka o wÅ‚adzÄ™ i wpÅ‚ywy, kwestia lojalnoÅ›ci, presja grupy rówieÅ›niczej, potrzeba akceptacji, bycie wiernym sobie – i w tej lub innej formie przewijajÄ… siÄ™ przez caÅ‚e nasze życie. Dużym wyzwaniem jest próba opowiedzenia o tych sprawach w sposób na tyle interesujÄ…cy, by czytelnik dotrwaÅ‚ do koÅ„ca książki.







Nawet nie przypuszczaÅ‚a, że najpiÄ™kniejszy prezent od ukochanego otrzyma… po jego Å›mierci. Å»ycie Janie, matki dwójki maÅ‚ych dzieci, rozpada siÄ™ na drobne kawaÅ‚ki, gdy jej mąż ginie w wypadku. Nieszczęście uruchamia jednak Å‚aÅ„cuch niezwykÅ‚ych zdarzeÅ„. Wokół zrozpaczonej kobiety gromadzÄ… siÄ™ ludzie, którzy chcÄ… jej pomóc. Janie powoli odkrywa, jak cieszyć siÄ™ codziennoÅ›ciÄ…. Czy odnajdzie w sobie siÅ‚Ä™, aby znów uwierzyć w miÅ‚ość?


Juliette Fay ukończyła studia na Uniwersytecie Harvarda, działa na rzecz osób bezdomnych. Wierzy w magiczną moc domowych wypieków. Mieszka w Massachusetts razem z mężem i czwórką dzieci.




Najczęściej zadawane pytania



Podobne artykuły:


Wersja do druku