Komentujemy zdjęcia, hasła wyborcze, ale najczęściej nie zwracamy na nie szczególnej uwagi. Pomimo tego, że atakują nas zaraz po wyjściu na ulicę, jakoś nie kwapimy się do tego, by przyjrzeć się im bliżej. Z trudem przychodzi nam zapamiętanie choćby jednego nazwiska swojego faworyta w najbliższych wyborach samorządowych.
W Polsce w dalszym ciągu frekwencja podczas głosowania nie przewyższa 50 procent. Czy wobec tego Polacy nie interesują się losem państwa, w którym przyszło im żyć? Tłumaczymy się brakiem czasu, codziennym nawałem obowiązków. Pójście do urny jednak nie wymaga od nas aż takiego wysiłku. Po pierwsze odbywa się ono w niedzielę, czyli dzień przyjęty ogólnie za wolny od pracy. Po drugie sam proces głosowania również nie wymaga od nas zbyt dużego „zachodu”. Zwykle czas na zagłosowanie mamy od godziny 6 do 20. Nie uwierzę, że w najczęściej jedyny wolny dzień w tygodniu nie jesteśmy w stanie poświęcić 15 minut na wrzucenie karty wyborczej do urny...

Skoro nie o czas chodzi, to o co? Przede wszystkim problemem, który zdecydowanie „odpycha nas” od oddania głosu jest niewiedza i niechęć do polityki. Fakt, w naszym kraju ciężko nadążyć za postępowaniem polityków i nie jesteśmy w stanie wymienić choćby pięciu nazwisk osób stojących na czele głównych instytucji w państwie. Dawniej rodzice zachęcali swoje pociechy do oglądania wieczornych „Wiadomości” czy „Panoramy”. Dzisiaj nikt już na to nie zważa. Młodzi mają dostęp do Internetu i gdy potrzebują dowiedzieć się czegoś na konkretny temat, wystarczy jedynie wpisać dane hasło do wyszukiwarki. Wygooglować można wszystko, jednak nie pamiętam, kiedy mnie samej zdarzyło się wejść na stronę jakiegokolwiek komitetu wyborczego, czy polityka ubiegającego się o prezydenturę mojego miasta. Nawet do głowy mi to nie przyszło!

Narzekać jest więc łatwiej niż wcześniej świadomie podjąć decyzję kto będzie najodpowiedniejszym człowiekiem zasiadającym w radzie Twojego miasta. Nowe ulice, atrakcje kulturalne, inwestycje w zabytki i nowe, innowacyjne rozwiązania. Wszyscy chcielibyśmy widzieć, jak nasze otoczenie zmienia się na lepsze.  Szansy na zmianę są jednak niewielkie. „Po co mam iść na wybory skoro i tak wygra ten i ten”. „Mój głos i tak mu nie pomoże”. Gdyby jednak każdy z nas poszedł i zagłosował świadomie na kogoś, kogo być może zna osobiście, być może czytał o nim, zapoznał się z jego programem i jest przekonany, że mógłby coś zmienić. Gdyby...

Politycy biorący udział w najbliższych wyborach to też ludzie młodzi. Zdecydowanie zdają sobie sprawę z tego, że w dzisiejszym świecie na wybory najczęściej chodzą ludzie starsi. Często z przyzwyczajenia.  Dobrze wiedzą, że plakaty wyborcze to tylko dodatek do kampanii, w którą muszą zainwestować swoją kreatywność i pomysłowość, by dotrzeć do młodszych. Biorą wobec tego swoje ulotki pod pachę i zaczynają podróżować po osiedlach, rozmawiając z wyborcami i dając się bezpośrednio poznać. Tworzą własne strony internetowe, blogują, korzystają z kont na portalach społecznościowych.

Chyba trzeba się cieszyć, że tradycyjna polityka z nudnej, niedostępnej dla przeciętnego człowieka instytucji staje się nam bliższa. Coraz częściej na radnych decydują się kandydować zwyczajni ludzie, który mają głowy pełne pomysłów. Zostało zaledwie kilka dni do wyborów, tyle jednak wystarczy, by poczytać o tym, komu poświęcić kilka minut na oddanie głosu 24 listopada.


Najczęściej zadawane pytania



Podobne artykuły:


Wersja do druku